Obrotny nauczyciel zgarnął ponad 30 tysięcy złotych. Nie przepracował ani jednego dnia

ZUS oraz pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP/pixabay
ZUS oraz pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP/pixabay
REKLAMA

Zgarnął ponad 30 tys. zł z tytułu bycia nauczycielem, choć nie przeprowadził ani jednej lekcji. Wpadł po tym, jak został radnym. Ta historia wydarzyła się naprawdę, zaś jej bohaterem jest Jan Myśliwiec, były wiceprezydent Mielca.

Sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. Jan Myśliwiec, były wiceprezydent Mielca wykonał zmyślną operację, w wyniku której dostał z naszej kieszeni ogromne pieniądze nie przepracowując ani jednego dnia jako nauczyciel. Mowa o kwocie 33,8 tys. zł.

REKLAMA

Operacja wyszła na jaw, gdy Myśliwiec został radnym. Musiał złożyć oświadczenie majątkowe, w którym pewien szczegół przykuł uwagę wszystkich. Miał otrzymać 33,8 tys. zł odprawy z tytułu umowy o pracę, w Szkole Podstawowej nr 7 w Mielcu.

Wyszło na to, że przez kilka miesięcy 2018 roku jednocześnie był wiceprezydentem wykonującym funkcję prezydenta miasta, a jednocześnie zatrudniony był jako nauczyciel w świetlicy szkolnej. Po wygaśnięciu umowy, otrzymał odprawę w wysokości 33 tys. zł.

Sam Myśliwiec zapewnia, że w czasie, gdy pracował w urzędzie, nie wykonywał pracy nauczyciela. Miał wówczas bezpłatny urlop. Potem zachorował na długi czas, więc wypłaciliśmy mu poprzez ZUS 26 tys. zł zasiłku chorobowego.

Pieniądze, które pobrał od szkoły, to odprawa wynikająca z Karty Nauczyciela w efekcie zwolnienia z przyczyn ekonomicznych.

Według ustaleń GW, tak wysoka odprawa wynikła z faktu, że w 2015 roku Jan Myśliwiec porzucił stanowisko dyrektora Zespołu Szkół Technicznych, by zasiąść na fotelu wiceprezydenta Mielca. Jako nauczyciel mógł przejść na emeryturę, ale nie otrzymał zgody od starosty nadzorującego ZST.

Gdy zmarł prezydent ówczesny prezydent Mielca, Daniel Kozdęba zakończyło się zatrudnienie Myśliwca jako wiceprezydenta. Wrócił on wtedy do pracy w szkole by uzyskać nauczycielską emeryturę.

Źródło: se.pl

REKLAMA