Już dziś kluczowe głosowanie dla przyszłości Internetu. Dobromir Sośnierz nie ma wątpliwości. „To wstęp do cenzury” [VIDEO]

Dobromir Sośnierz i "Stop Acta 2". / fot. Multimedia Centre European Parliament/YouTube
Dobromir Sośnierz i "Stop Acta 2". / fot. Multimedia Centre European Parliament/YouTube
REKLAMA

Już dziś – 26 marca – w Parlamencie Europejskim kluczowe dla przyszłości Internetu głosowanie. W weekend odbyły się protesty przeciwko dyrektywie zwanej potocznie ACTA2, szczególnie liczne były one w Niemczech. Europoseł partii KORWiN nie ma wątpliwości – to początek cenzury.

Głównym celem nowych przepisów jest zmiana zasad publikowania i monitorowania treści w internecie. Większość państw UE popiera zmianę obecnych reguł. Zwolennicy przepisów wskazują, że chronią one autorów: muzyków, aktorów, pisarzy czy dziennikarzy, z których prac czerpały takie potęgi jak Google czy Facebook, nie dzieląc się przy tym zyskami. W myśl nowych przepisów internetowi giganci będą musieli zapłacić.

REKLAMA

Przeciwnicy tych regulacji wskazują jednak na wątpliwości dotyczące tego, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. „Niebawem Twój Internet może wyglądać zupełnie inaczej. Artykuł 11 i 13 Dyrektywy oznacza cenzurę Internetu i ograniczenie naszej wolności słowa. Mamy ostatnią szansę, by to zatrzymać!” – czytamy na stronie cda.pl.

Każdy uważa, że zarabia za mało. Zapytajmy twórców dlaczego zakładają kanały na YouTube? Robią to dobrowolnie, bo się to zwyczajnie opłaca. Trzeba przyjrzeć się jak to wygląda w rzeczywistości. (…) ACTA 2 to wstęp do cenzury. To kolejna faza kontroli państwa w Internecie – mówił we wrześniu ubiegłego roku w Telewizji Republika Sośnierz.

Ludzie przychodzą na koncerty, dlatego że słuchali utworów wcześniej w internecie. Ta dyrektywa to żerowanie na pracy innych. Mogli sami tworzyć platformy internetowe. (…) Wydaje mi się, że artyści zarabiają wystarczająco dużo. Nie ma czegoś takiego jak własność intelektualna. Nie ma czegoś takiego jak piosenka, filmy – nie można ich posiadać. Są ich nośniki i zapisy.

Artykuł 13 jak się w niego wczytamy to jest wstęp do tego, żeby takie portale jak Google zamieniły się w jedną wielką salę sądową. Odpowiedzialność nakładana na YouTube, tego typu portale, zdejmuje odpowiedzialność użytkowników, nakładając odpowiedzialności na te platformy – mówił z kolei podczas spotkania w Katowicach.

Zdaniem Sośnierza oznacza to, że portale te będą się raczej asekurowały i odrzucały kontrowersyjne treści, niż narażały na jakieś problemy z tego tytułu. – Problem w tym, że ta dyrektywa przewiduje też procedurę odwoławczą i nie może ona być automatyczna, musi ją rozstrzygać człowiek. Tzn. muszą być teraz zatrudnieni specjaliści, którzy ręcznie będą analizować, czy to roszczenie jest słuszne.

To przerzucenie odpowiedzialności za treści wrzucane przez użytkowników na portale jest fatalnym pomysłem i fatalnym precedensem na przyszłość. Na razie dotyczy praw autorskich, a za chwilę będzie dotyczyło mowy nienawiści. Mechanizm będzie ten sam. (…) Jeśli raz na to się zgodzimy, że portale odpowiadają za treści udostępniane przez użytkowników wchodzimy na bardzo niebezpieczną ścieżkę centralizacji Internetu w rękach korporacji, które będą łatwo kontrolowane przez rząd.

REKLAMA