Marszałek Senatu Stanisław Karczewski z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie da się usunąć kolejek na SOR-ach. – Żadna władza nie zrobi tak, że nie będzie żadnej kolejki – powiedział Karczewski.
Prowadzący rozmowę Robert Mazurek zapytał, czy „pana nie bulwersuje historia z Sosnowca, gdzie 39-latek tydzień temu zmarł na izbie przyjęć, w poczekalni szpitalnej, w SOR-ze, czyli tzw. szpitalnym oddziale ratunkowym”?
– Ja wiem, że to jest przypadek, że bada sprawę prokuratura, tylko na litość boską, o tym, co się dzieje na SOR-ach, wiecie od dawna. Pan, jako wieloletni lekarz pogotowia, powinien być pierwszym, który głośno krzyczy, że to trzeba natychmiast zmienić. Do czego trzeba doprowadzić? Do tego, żeby matka jakiegoś ministra tam umarła? Wtedy się tym zajmiecie? – pytał Mazurek w RMF FM.
– Nie, nie, panie redaktorze. Każdy przypadek należy badać indywidualnie. Każdy przypadek to są ludzie, to jest inny przypadek chorego, ale również i tych, którzy tam są – odpowiedział Karczewski, na co Mazurek wtrącił, że „czekają po kilkanaście godzin”.
– Tak, panie redaktorze. To jest nie tylko sprawa systemowa. Tutaj w tym zakresie zrobiliśmy sporo – ustaliliśmy… Pan nie wie na pewno, panie redaktorze – kontynuował marszałek. – W obliczu śmierci tego człowieka mówienie „zrobiliśmy sporo” brzmi naprawdę fatalnie – zauważył dziennikarz.
W dalszej części rozmowy przyznał, że nie da się zmienić sytuacji w państwowej, finansowanej przez nas wszystkich pod przymusem służbie zdrowia.
– Panie redaktorze, nie zrobimy nigdy tak i nikt nie zrobi, żadna władza nie zrobi tak, że nie będzie żadnej kolejki. Lekarz i personel, który pracuje, powinien dokonać odpowiedniej selekcji. Widząc takiego chorego natychmiast powinna być interwencja. Chorzy, którzy przychodzą i przychodzą faktycznie chorzy, z drobnymi schorzeniami, z błahymi schorzeniami – w SOR-ach wytwarza się wąskie gardło. To jest wąskie gardło – wyznał Stanisław Karczewski.
Źródło: rmf24.pl
