Przed wyborami majowymi do PE, francuskie media utrwalają podziały Europy według „metodologii Macrona”. Największym zagrożeniem dla Europy mają być „populiści”. W tym pojemnym worku mieści się każda partia (z lewa i prawa), która odrzuca prymat w UE tandemu Paryża i Berlina i wspomina o suwerenności swojego kraju.
Czym silniejsi „populiści”, tym ciemniejszy kolor na mapie, którą rozrysowała France-Info. Cztery pastwa UE zaznaczono nawet na czarno, uznając, że populiści mają tu już ponad 50 proc. głosów.
W czarnym kolorze mamy Polskę, Włochy, Rumunię i Węgry. Niewiele jaśniejsze są Grecja, Czechy i Austria. Warto dodać, że w Polsce za populistów uznano nie tylko PiS, ale i Kukiz’15.
Populizm stal się ostatnio popularnym określeniem, któremu nadaje się pejoratywny wydźwięk. W rzeczywistości oznacza on podnoszenie argumentów i postulatów, których chce większość społeczeństwa. Wygląda na to, że populizmem staje się współcześnie po prostu demokracja.
Określenie „populizm” robi karierę w ciągu ostatnich lat (486 artykułów na ten temat w roku 2015 we Francji i 1254 w roku 2018). Jak słusznie zauważono, ta kariera pojęcia „populizmu” wynika z paniki dotychczasowych „elit”.
Populisme : dans la presse quotidienne française, le nombre d’articles comportant le nom fatidique est passé de 486 en 2015 à 1254 en 2018.
Pareille inflation traduit une inquiétude des classes dominantes, qui détiennent le quasi-monopole de son usage.https://t.co/eEEJp1TEso
— Le Monde diplomatique (@mdiplo) March 24, 2019