
Cicha, urokliwa okolica była ich wymarzonym miejscem do życia. Zainwestowali w nią oszczędności życia. Teraz mogą stracić wszystko w wyniku pomyłki urzędników.
W Lesznowoli przy ul. Gazeli wybudowano 8 budynków dwulokalowych w zabudowie szeregowej. Oferta przykuła uwagę kilkunastu rodzin. Wcześniej przed jej przyjęciem mieszkańcy upewnili się w urzędzie czy co do inwestycji nie ma żadnych zastrzeżeń. W 2015 roku deweloper otrzymał pozwolenie na budowę.
Długo szukaliśmy miejsca, w którym chcielibyśmy zamieszkać. To wydawało nam się idealne. Wraz z mężem wzięłam kredyt na ponad pół miliona złotych, a w wykończenie mieszkania włożyliśmy wszystkie nasze oszczędności – opowiada pani Magdalena.
Do końca stycznia miały zostać sfinalizowane kwestie formalne. Każda z 16 rodzin powinna otrzymać akt notarialny potwierdzający własność mieszkania. Deweloper poinformował jednak, że starostwo odmawia wydania zaświadczenia o odrębności lokalu.
Spotkałem się ze starostą, by dowiedzieć się w czym tkwi problem – mówi pan Piotr, sąsiad pani Magdaleny.
Jak się okazało wojewoda wstrzymał postępowanie i stwierdził nieważność pozwolenia na budowę co postawiło mieszkańców w niezwykle trudnej sytuacji. Bez aktu notarialnego nie są oni prawnymi właścicielami nieruchomości, w które zainwestowali wszystkie pieniądze. Nie są też żadną ze stron toczących się postępowań. Jednak to oni najboleśniej odczują skutki niekompetencji urzędników. Starostwo wydało bowiem pozwolenie na budowę w oparciu o nieaktualny miejscowy plan zagospodarowanie przestrzennego.
Pomyłka nastąpiła nie wskutek złej woli, ale przez przeoczenie – tłumaczy starosta piaseczyński Ksawery Gut w piśmie skierowanym do wójt gminy Lesznowola Marii Jolanty Batyckiej-Wąsik.
Starosta w piśmie do pani wójt wyraża żal, że gminni urzędnicy choć „posiadali wiedzę o zamiarze uchwalenia nowego planu miejscowego, wydali wypis, który nie zawiera żadnej wzmianki na ten temat”. Tymczasem wójt przekazała pismem powiatowi tekst nowej uchwały zmieniającej zapisy w planie, jednak jak tłumaczy starosta „ze względu na olbrzymią liczbę obowiązujących na terenie powiatu planów miejscowych informacja ta umknęła odpowiedzialnemu za rozpatrzenie sprawy pracownikowi, który w dobrej wierze, opierając się na uchwale, która przestała obowiązywać, wydał pozwolenie na budowę zgodnie z wnioskiem inwestora” – tłumaczy starosta Ksawery Gut
Jedynym rozwiązaniem, które umożliwiłoby legalizację wybudowanych obiektów byłaby zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla ww. nieruchomości, która usankcjonuje zabudowę na terenie działki – mówi starosta piaseczyński, który zwrócił się do wójt gminy z prośbą o kolejną zmianę miejscowego planu.
Nie śpię od kilku nocy, to co nas spotkało to jakiś koszmar. Siedzimy w jej niewykończonym jeszcze salonie. Włożyliśmy w to mieszkanie nasze wszystkie oszczędności, ale nie wiemy co robić dalej. Montować oświetlenie, czy czekać aż przyjadą buldożery, żeby nam te domy wyburzyć? – pyta zrozpaczona pani Małgorzata.
Mieszkańcy nieruchomości przy ul. Gazeli również liczą na pomoc ze strony radnych gminy. Mają nadzieję, że zmienią oni plan zagospodarowania przestrzennego. Nie brakuje jednak wśród radnych głosów, iż deweloper miał wiedzę o zmienionym planie i nie można pozwolić na to, by inwestycja, która odbiega od aktualnie obowiązującego planu została zalegalizowana.
Ci, którzy zapłacili deweloperowi niech do niego kierują swoje roszczenia, a deweloper niech podaje do sądu starostwo. Żal mi tych ludzi, ale jako radni musimy też myśleć o innych mieszkańcach, którym zafundowano sąsiedztwo niezgodne z obowiązującym planem – tłumaczy jeden z radnych sprzeciwiających się zmianom.
Cały dorobek naszego życia i cała nasza przyszłość w rękach radnych. My nawet nie możemy walczyć o swoje, bo ani nie jesteśmy stroną, ani formalnymi właścicielami nieruchomości, za które zapłaciliśmy – mówią rozgoryczeni mieszkańcy.
źródło:piasecznonews.pl