Trzecia władza zawsze w służbie lewicy. Tym razem przykład z Brazylii

Jair Bolsonaro. / fot. Wikimedia
Jair Bolsonaro. / fot. Wikimedia
REKLAMA

W systemie demokratycznym zmiany władzy przypominają na ogol ruch wahadła, które raz wychyla się w lewo, raz w prawo. Dziwnym trafem, ruch w prawą stronę, z roku na rok okazuje się coraz krótszy, w lewo coraz mocniejszy…

Wśród różnych elementów skracania wychyłu prawostronnego znalazła się władzą sądownicza, nazywana w systemach demokratycznych trzecią władzą. Sądy coraz mocniej ingerują w kompetencje władzy wykonawczej i ustawodawczej. Także Trybunały ponadnarodowe, które coraz bardziej rozszerzają swoje kompetencje nad suwerennością poszczególnych państw. Kiedy do władzy dochodzi gdzieś prawica (nawet ta łże-prawica), to sądy okazują się skutecznym hamulcowym wszelkich zmian.

REKLAMA

Nie dotyczy to zresztą tylko bojów PiS z sędziami różnych instancji w Polsce, ale jest to światowa prawidłowość. Przekona się o tym boleśnie we Włoszech Berlusconi, z którym sędziowie prowadzili niemal „prywatną wojnę”, sędziowie dopadli tez na starość gen. Pinocheta, sporo szczęścia miał prezydent Trump, który mógł mianować swojego sędziego do SN. Przykłady można mnożyć.

Ostatni taki dotyczy Brazylii, gdzie do władzy doszedł prawicowy prezydent Jair Bolsonaro. Rzecz jest pozornie błaha, ale pokazuje ten sam mechanizm. Brazylijski sędzia 29 marca zakazał rządowi prezydenta Bolsonaro oficjalnego świętowania 55. rocznicy wojskowego zamachu stanu z 1964 r., która przypada 31 marca.

Sędzia Ivani Silva da Luz stwierdził, że inicjatywa taka jest „niezgodna z konstytucją” i „procesem demokratycznej odbudowy” promowanym przez Konstytucję z 1988 r. Jego zdaniem wszystkie oficjalne obchody muszą też być zatwierdzane przez Kongres.

REKLAMA