
Każdy z nas co miesiąc płaci gigantyczne podatki, od płacy pobierany jest podatek dochodowy, podatek na emerytury i służbę zdrowia, a później jeszcze podatki VAT, akcyzy i inne takie. O podatkach mówił w unioparlamencie Europoseł Dobromir Sośnierz.
Europoseł partii KORWiN i jeden z liderów Konfederacji Korwin Braun Liroy Narodowcy zabrał głos w trakcie sprawozdania dotyczącego rozporządzenia w sprawie Erasmusa. Sośnierz przypomina, że Unia Europejska trwoni pieniądze na całą masę rzeczy, którymi nie powinna się zajmować.
– Gdy mowa o potrzebie podnoszenia podatków, zawsze pojawiają się te same argumenty: że potrzeba na drogi, szpitale, szkoły… Nawet podczas tej sesji gdy debatowaliśmy nad potrzebą harmonizacji podatków i metodami wyciśnięcia z gospodarki jeszcze większej ilości pieniędzy i wytrząśnięcia kieszeni chciwym kapitalistom, słyszałem znowu te same łzawe argumenty: że potrzebujemy na drogi, na biedne dzieci itd., itd. – zaczął Sośnierz.
– Ale jakoś nigdy nie mówicie, że mogłoby zabraknąć pieniędzy na studentów, którzy mają kaprys jeździć sobie studiować do innego kraju, albo na organizacje pozarządowe w krajach trzecich, które chcemy utrzymywać, na rozrzucanie pieniędzy po świecie, na spłacanie długów nieostrożnych przedsiębiorców (żeby wymienić tylko dorobek tej sesji).
– Zawsze jeśli brakuje pieniędzy na drogi, na bezpieczeństwo, na szpitale, to dlatego że trwonimy je właśnie na takie głupie programy jak „Erasmus” i że pozwalamy dla kaprysu jeździć studentom z jednego kraju studiować w innym kraju.
Europoseł udostępnił nagranie na swoim Facebooku i dodał: Lekko i miło trwonią nasze pieniądze na najbardziej zuchwałe programy, ale jak pada pytanie, na co mają iść te wszystkie podatki, to zawsze słyszymy, że oto na same najpożyteczniejsze rzeczy.
– (…) dzień wcześniej mieliśmy debatę o tym, jak wytrząsnąć z kieszeni Europejczyków więcej pieniędzy do budżetu — i znowu słyszałem te same komunały. Bo co za bydlakiem trzeba być, żeby chować pieniądze przed biednymi dziećmi. I już następnego dnia zamiast na biedne dzieci, robimy przelewy zamożnym studentom, którzy dla kaprysu mają ochotę postudiować daleko od domu.