Krzywonos wyjaśnia system „totolotka” Wałęsy. „Dostawał w czapeczkę.” Pokwitowania odbioru kasy za kapowanie jej nie przeszkadzają

Lech
Lech "Bolek" Wałęsa i Henryka Krzywonos. Foto: PAP
REKLAMA

Czy słynny „totolotek Wałęsy” to pieniądze od służb PRL? Wbrew faktom i zachowanym pokwitowaniom odbioru pieniędzy za donoszenie podpisanym przez Lecha Wałęsę, Henryka Krzywonos wyjaśnia, że nie. Sprawcą zamieszania jest… Danuta Wałęsa. Jak podkreśla Krzywonos w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”, nawet jeśli będą mówić, że Wałęsa jest „Bolkiem”, dla niej to „nie ma znaczenia”. 

„Mogą do mnie mówić 580 razy, że on jest „Bolek”, a ja będę mówić, że to nie ma znaczenia. Każdy wie, jak było za komuny, wie, że gdyby do niego do domu przyszli i powiedzieli: „Podpisz albo up…lę łepek twojemu dziecku” – toby rękoma i nogami podpisał wszystko” – mówiła Henryka Krzywonos w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”.

REKLAMA

Wiele kontrowersji wzbudza także słynny „totolotek Wałęsy”, w którym zawsze udawało mu się wygrać. Henryka Krzywonos tłumaczy, że nie chodzi o pieniądze od służb PRL, chociaż zachowały się liczne pokwitowania odbioru pieniędzy za donoszenie podpisane prze Wałęsę.

Krzywonos tłumaczy, że to wszystko przez żonę Lecha Wałęsy.

„Danusia Wałęsowa kiedyś napisała, że jak Leszek wracał z aresztowań, to wstępował wypełnić kupon totka i zawsze udawało mu się wygrać, przychodził do domu z pieniędzmi. Byłam na nią zła, bo ludzie zaczęli od razu się do tego przyczepiać, myśleli że te pieniądze dostawał od służb” – mówiła w wywiadzie Krzywonos.

„Było tak, że jak komuś trzeba było pomóc, to braliśmy czapeczkę i każdy coś wrzucał. Więc kiedy Wałęsa wychodził, dostawał w czapeczkę pieniążki. Ale żonie mówił, że wygrał w totolotka, żeby wiedziała o wszystkim jak najmniej. Rozumiem go, jak wyszłam za mojego męża, to mu od razu powiedziałam: „Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie” – dodawała.

Tu nam tramwaj jedzie…

Źródło: Gazeta Wyborcza

REKLAMA