[TYLKO U NAS!] Feministka obnażona. Bawer Aondo-Akaa zaprasza Elizę Michalik do dyskusji. „Nie mam dzieci, jestem mężczyzną, jestem czarny i jestem na wózku”

Eliza Michalik i dr Bawer Aondo-Akaa. Foto: PAP/YT
Eliza Michalik i dr Bawer Aondo-Akaa. Foto: PAP/YT
REKLAMA

Eliza Michalik zaatakowała Kaję Godek i Małgorzatę Terlikowską, twierdząc na łamach programu „Gilotyna”, że nie są one godne rozmowy z nią. Podkreślała, że jej zdaniem ich jedynym osiągnięciem jest rodzenie dzieci. W reakcji na tę wypowiedź dziennikarki na łamach naszego portalu rękawicę i zaproszenie do dyskusji rzuca Elizie Michalik dr Bawer Aondo-Akaa.

Pani Michalik w przeszłości była bardziej po stronie konserwatywnej, czy prawicowej, a więc po naszej stronie. Należy zwrócić uwagę na to, że być może nawet się boi, podświadomie lub świadomie, argumentacji strony konserwatywnej, ponieważ wie o tym, że argumenty rzetelne, uczciwe są dużo lepsze niż argumenty strony lewicowej, które są ukierunkowane tylko na emocje i na źle rozumiane tolerancję i wolność słowa oraz teraz modne pojęcie „mowy nienawiści”, której tak naprawdę nie ma. Jest to słowo-wytrych, które ma na celu zakneblować usta nam prawicowcom, patriotom, żebyśmy nie głosili prawdy – np. o ideologii gender bądź o ideologicznym homolobby, ideologii LGBT+ – uważa dr Bawer Aondo-Akaa.

REKLAMA

Jeśli uważam, że jakiś dysputant ma gorsze argumenty ode mnie, zgadzam się na debatę z nim. Nieważne, czy ma stopień naukowy, nieważne co robi, kim jest. Ja z nim rozmawiam i jeśli mam lepsze argumenty, jeśli za moimi słowami, czynami stoi prawda obiektywna, to ja wygram w debacie. Bo przywołując prawdę obiektywną nie boję się tego, czy ktoś w ogóle ma dzieci, czy też ma nawet dwadzieścioro dzieci, ponieważ wiem o tym, że stoi za mną prawda obiektywna. Myślę, że właśnie dlatego pani Michalik boi się debaty z panią Terlikowską, czy z panią Godek. Myślę, że te powody są klarowne – zaznaczył.

Jak podkreślił nasz rozmówca, wypowiedź Elizy Michalik „jest zabiegiem erystycznym”, polegającym na stawianiu siebie „w roli bardziej doświadczonych i lepszych od kogoś innego”, co ma posłużyć jako argumentacja za tym, że ma się rację i głosi się prawdę.

To znaczy, że w dwudziestoleciu międzywojennym pan Gilbert Keith Chesterton nie mógłby debatować na rynkach miast np. z panem Georgem Bernardem Shaw czy Herbertem Georgem Wellsem, ponieważ nie miał skończonych studiów wyższych. Nie miał tytułu magistra, czyli to by mówiło, że jest głupszy od pana Shaw czy pana Wellsa? Oczywiście, że nie. To tylko wybieg erystyczny, który ma tak naprawdę ukryć to, że ktoś nie ma w ogóle argumentów merytorycznych, racjonalnych, tylko po prostu chciałby uciec od merytorycznej dyskusji – podkreślił.

Należy wspomnieć o tym, że pani Małgorzata Terlikowska ma niesamowite doświadczenie, jeśli chodzi o pracę edytorską, czy choćby nawet prowadzi własną działalność gospodarczą – czyli ma doświadczenie nie tylko społeczne, ale również i biznesowe – zwrócił uwagę.

Należy zaznaczyć w tym całym sporze, że pani Michalik wypowiadając się na temat pani Terlikowskiej oraz pani Kai Godek użyła sformułowań szowinistycznych. Gdyby ktoś płci męskiej z prawej strony powiedział, że nie będzie rozmawiał np. z lewicową panią, która się wypowiada na temat ideologii gender i która urodziła dzieci, bo nie ma nic więcej do powiedzenia oprócz tego, że ma pięcioro dzieci, byłoby takie larum w środowisku opiniotwórczym i w społeczeństwie, że natychmiast na tym panu zastosowano by ostracyzm społeczny. Wyrzucono by tego pana poza nawias dyskursu społecznego, poza nawias debaty publicznej – ocenił.

I dobrze, że by tak zrobiono, ponieważ debata publiczna nie może tak wyglądać, że my będziemy używać argumenty ad personam, chwyty erystyczne do tego, żeby dyskredytować naszego oponenta, tylko i wyłącznie głupimi wypowiedziami, które mają się nijak do rzeczywistości – podkreślił dr Bawer Aondo-Akaa.

Z tytułu tego, że powiedziała to kobieta, działacz lewicowy, żaden z piewców tzw. mowy nienawiści, który jest przeciwko mowie nienawiści się nie wypowiada przeciwko pani Elizie Michalik. Należy wspomnieć, że pani Michalik powiedziała absurdalne słowa odnośnie Żołnierzy Wyklętych – że należy „Chrzanić żołnierzy wyklętych i inne propagandowe bzdury. Zajmijcie się smogiem” – przypomniał.

To jest absurdalna i głupia wypowiedź pani Michalik, ponieważ po pierwsze walka ze smogiem nie stoi w kontrze z propagowaniem – słusznym, dobrym i mądrym – Żołnierzy Wyklętych, bohaterów naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej. Kolejna rzecz jest taka, że Żołnierze Niezłomni nie są kwestią „propagandowych bzdur”. To właśnie agresywny atak na nich jest propagandą – mówił dr Bawer Aondo-Akaa.

Podobną propagandę stosowali ludzie popierający diaboliczny system komunistyczny, w czasach stalinowskich, gomułkowskich oczerniali ich nazywając bandytami, czy innymi przestępcami, którzy zagrażali społeczeństwu. A Żołnierze Wyklęci nie byli bandytami, nie byli przestępcami. To nasi polscy bohaterowie, którzy postanowili po II wojnie światowej wszcząć antykomunistyczne powstanie i jak wiemy walczyli do roku Pańskiego 1963, kiedy zginął ostatni Żołnierz Niezłomny o pseudonimie „Laluś” – podkreślał.

Pani Eliza Michalik zastosowała właśnie haniebny chwyt erystyczny, stosując metodę Nietzschego, tzn. przewartościowanie wartości. Bohaterów, jakimi są Żołnierze Niezłomni, ich dzieło nazwać „propagandowymi bzdurami” – to jest przewartościowanie wartości. Tam, gdzie my, jako Polacy, powinniśmy, a nawet musimy jako naród polski uczcić naszych bohaterów– dodał.

Odnosząc się do wypowiedzi Michalik na temat Małgorzaty Terlikowskiej i Kai Godek, dr Bawer Aondo-Akaa zaznaczył, że „mogłoby się okazać, niemalże na pewno, że argumentacja pani Michalik w tej debacie, w której uczestniczyłaby pani Terlikowska, nie wytrzymałaby w zderzeniu z rzetelną, uczciwą i sprawiedliwą argumentacją pani Małgorzaty Terlikowskiej”. Jak zaznaczył, deprecjonowanie tych pań ze względu na urodzenie dzieci „jest obrzydliwością”.

Dla mnie to jest obrzydliwy chwyt erystyczny, który nie powinien się znaleźć w debacie publicznej. Oczywiście nie jestem za zakazywaniem takich chwytów, bo jestem wolnościowcem i mówiąc najogólniej jestem za wolnością słowa, ale też uważam, że jeśli ktoś mówi takie głupoty, powinien być przygotowany na to, że spotka go krytyka ze strony środowisk konserwatywno-prawicowo-patriotycznych – stwierdził.

To jest chluba, jeśli kobieta urodzi piątkę dzieci. Nie należy się tego wstydzić, deprecjonować tego, ale należy za to kobiecie podziękować. Mówię to jako konserwatysta, prawicowiec, polski patriota: dziękuję wszystkim kobietom, które nie tylko urodziły pięcioro, sześcioro, czy dwoje albo jedno dziecko – mówił.

Jak zaznaczył, Żołnierze Niezłomni, na czele z Witoldem Pileckim, czy Danutą Siedzikówną „Inką”, wyznawali konserwatywne i katolickie poglądy.

Myślę, że ten styl, ta próba narracji pani Michalik, ale nie tylko – wywodząca się ze środowiska komunistycznego, a teraz neobolszewickiego – tak naprawdę ma w nas budzić pedagogikę wstydu, tzn., że my mamy się wstydzić za Żołnierzy Wyklętych, mamy się wstydzić za nasze polskie kobiety, które rodzą pięcioro dzieci – mamy się wstydzić, bo według tej haniebnej, obrzydliwej narracji rodzenie dzieci jest złe. Zarówno ja, jak i moi koledzy, przyjaciele, stoimy na innym stanowisku, mianowicie, że Żołnierze Wyklęci są wspaniałymi bohaterami, są wspaniałym, wielkim przykładem, drogowskazem i azymutem na to, jak naprawdę powinien się zachowywać, mówić i myśleć i co robić prawdziwy polski prawicowiec, konserwatysta, patriota. Stoimy także na stanowisku, że kobiety, które rodzą dzieci nie są gorsze od tych które nie rodzą dzieci i że w ogóle kobiety nie są w żaden sposób gorsze od mężczyzn – podkreślał.

To, czy ktoś jest mądry, czy głupi nie wynika z tego, czy rodzi dzieci, czy nie. To niemalże nie ma związku. Niemalże, ponieważ kobieta, która ma pięcioro dzieci i jest tak, jak pani Małgorzata Terlikowska w sakramentalnym świętym związku małżeńskim, zachowuje się mądrze – z przyczyn ekonomicznych i demograficznych. „Nowe” dzieci zapewniają wymienialność pokoleń – zwrócił uwagę dr Bawer Aondo-Akaa.

Nasz rozmówca jednocześnie zaprosił Elizę Michalik do dyskusji.

Jeśli pani Michalik nie chce rozmawiać z panią Terlikowską, która ma pięcioro dzieci, nie ma tytułu doktorskiego, to ja zapraszam do dyskusji. Ja, zaznaczam niestety, nie mam dzieci. Zapraszam do dyskusji – jestem mężczyzną, jestem czarny i jestem na wózku. Jeśli pani Michalik używa tak absurdalnych argumentów w dyskusji, że nie chce debatować, no to ja panią Michalik zapraszam – mówił.

Dr Bawer Aondo-Akaa zwrócił uwagę także na inny chwyt erystyczny, wykorzystywany w przestrzeni publicznej.

Spędziłem dziesiątki, jeśli nie setki godzin, na pikietach antyaborcyjnych Fundacji Pro – Prawo do Życia. Podchodzili ludzie, którzy mówili do moich koleżanek i kolegów tak: „bo wy jesteście za młodzi i mało wiecie o życiu”. A z kolei za czasów rządów PO-PSL panowało przekonanie, że starsi ludzie są bardziej konserwatywni. I wtedy mówiono „zabierz babci dowód” – w domyśle: bo babcia jest stara i głupia – oczywiście to jest nieprawda. To jest właśnie sposób argumentacji, taki chwyt wymyślony przez pana Artura Schopenhauera w książce „Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów” – argumentacja ad personam. Nie chodzi o to, żeby przekonać do prawdy oponenta, czy widzów, słuchaczy, człowieka, z którym rozmawiam. Tym się różni retoryka od erystyki, że stosuje się argumenty odnoszące się do prawdy obiektywnej – jestem uczciwy, rzetelny i sprawiedliwy w mojej argumentacji. I oczywiście, jeśli jestem katolikiem, kocham człowieka, z którym debatuję i jestem dla niego miłosierny – mówił.

Te szkodliwe wypowiedzi ani o jotę nie prowadzą nas – Polaków – ku obiektywnej prawdzie. Rozumiem, że pani Michalik może, chociaż tego nie wiem, nie uznawać obiektywnej prawdy. Ale w takim razie pani Michalik miałaby naprawdę potężny problem, ponieważ wówczas samo stwierdzenie „chrzanić Żołnierzy Wyklętych i inne propagandowe bzdury – zajmijcie się smogiem” jest nieprawdziwe. Żeby zrobić gradację pomiędzy czymś ważniejszym, a czymś mniej ważnym, musimy uznać pewien prymat jednej wartości nad drugą. Myślę, że środowiska lewicowe na świecie i u nas w Polsce wpadły w pułapkę emocji, tzn. nadały sobie prymat emocji – że są wyżej niż intelekt, analiza intelektualna – zwrócił uwagę.

Nie chcę deprecjonować emocji, ale chciałbym zwrócić uwagę Czytelnikom Najwyższego Czasu! na te bardzo ważne sprawy. Jeśli emocje stają wyżej nad intelektem, nad analizą intelektualną danej rzeczy, to wpadamy w pułapkę, ponieważ każdy ma inne emocje, każdego mogą zdenerwować inne rzeczy – dodał, ilustrując przykładem odnoszącym się do ideologii gender.

Załóżmy, że pan Biedroń popiera ideologię gender, ideologiczne standardy WHO. Teraz załóżmy, że mnie, czy np. pana dr. Terlikowskiego to denerwuje. Pan Robert Biedroń mówi: nie ma obiektywnej prawdy, liczą się moje emocje. Dlaczego, w takim razie, emocje pana Terlikowskiego, czy moje mają być mniejsze od emocji pana Biedronia? To jest właśnie ta pułapka – że tak naprawdę do racjonalnego podejścia do tych spraw jest potrzebny intelekt. Nawet nie muszę odnosić się do Pana Boga w Trójcy Jedynego, do Absolutu – po prostu intelekt się przydaje. Intelekt jest ważnym narzędziem do tego, żeby dotrzeć do obiektywnej prawdy – podsumował dr Bawer Aondo-Akaa.

Źródło: nczas.com

REKLAMA