
Na jaw wychodzą nowe fakty związane z obecnością i działalnością ISIS na terenach przez nie zajętych. Przerażające wspomnienia wypływają przy okazji procesów, które toczą się wobec niemieckich obywateli, wyjeżdżających „pomagać” w walce z „niewiernymi”.
W Monachium ruszył proces Jennifer W., którą niemiecki wywiad podejrzewa o współpracę z Państwem Islamskim. Kobieta wyjechała z Niemiec w sierpniu 2014 roku i podróżując przez Turcję, Syrię, dotarła do Iraku, gdzie dołączyła do bojówek dżihadystów.
Niemka działała w policji obyczajowej Państwa Islamskiego w Faludży i Mosulu. Z kałasznikowem w rękach patrolowała ulice miast, sprawdzając czy kobiety stosują się do surowych zaleceń ISIS.
Jennifer W. miała też wraz z mężem kupić w grupie syryjskich jeńców wojennych pięcioletnią dziewczynkę, którą oboje traktowali jak niewolnicę. Jak czytamy na portalu o2.pl: „kiedy chore dziecko zmoczyło się, mąż Niemki za karę zostawił je przykute łańcuchem na upale, gdzie z wycieńczenia zmarło”.
Proces niemieckiej dżihadystki wzbudza wiele kontrowersji. W związku z porażką sił Państwa Islamskiego, wielu europejskich obywateli szuka możliwości powrotu do ojczyzn. Wciąż nie ma jasnych przepisów co do postępowania wobec takich osób.
Źródło: Der Spiegel, o2.pl