Erdogan jedzie do Moskwy spotkać się z Putinem. Będą rozmawiać na temat operacji syryjskiej

Erdogan i Putin w Soczi/Fot. PAP/EPA
Erdogan i Putin w Soczi/Fot. PAP/EPA
REKLAMA

Prezydent Turcji, Recep Erdogan, udał się z wizytą do Rosji. Będzie omawiał z Putinem wzajemne relacje, a także kwestię operacji wojskowej przeciw Kurdom w północnej Syrii. Jest to już trzecie spotkanie obu prezydentów w tym roku.

Na konferencji prasowej przed wylotem do Moskwy prezydent Erdogan powiedział, że tureckie wojska są gotowe do przeprowadzenia operacji militarnej w północnej Syrii.

REKLAMA

Jesteśmy całkowicie przygotowani. Zakończyliśmy niezbędne przygotowania w rejonach przy granicy z Syrią. Będą omawiał tę kwestię na spotkaniu dwustronnym z prezydentem Putinem – powiedział Erdogan

Turcja przeprowadził już dwie operacje wojskowe na terytorium Syrii o kryptonimach „Gałązka oliwna” i „Tarcza Eufratu”. Dzięki temu stworzono strefę ochronną wokół przygranicznych syryjskich miast Azaz i Jarabulus. W marcu 2018 Turcy zajęli miasto Afrin, które wraz z całym kantonem było kontrolowane przez Kurdów.

Wojska tureckie są też obecne na 9 posterunkach obserwacyjnych w prowincji Idlib, gdzie kontrolują strefę rozgraniczającą wojska Syryjskiej Armii Arabskiej (SAA) i sprzymierzonych z nimi szyickich milicji od sunnickich rebeliantów.

Władze w Ankarze uważają kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), które stanowią większość oddziałów SDF kontrolujących północne rejony Syrii, za przedłużenie separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która w Turcji, jak również w USA, jest uznawana za organizację terrorystyczną.

Oddziały SDF walnie przyczyniły się do pokonania ISIS w tej części Syrii i są wspierane przez wojska amerykańskie, a także brytyjskie i francuskie. Amerykanie sprzeciwiają się jakiejkolwiek operacji wojskowej Turków przeciw Kurdom.

Jeżeli by do niej doszło istnieje realne ryzyko konfrontacji oddziałów tureckich i amerykańskich. Oba kraje są członkami NATO i posiadają dwie najliczniejsze armie spośród krajów należących do Sojuszu.

Taka sytuacja doprowadziłaby do pogłębienia kryzysu na linii Ankara-Waszyngton związanego nie tylko z odmiennym podejściem do kwestii syryjskich Kurdów ale także do nabycia przez Turcję rosyjskich systemów przeciwlotniczych i antybalistycznych S-400. W związku z tym kontraktem USA zagroziły odmową dostarczenia 100 sztuk myśliwców F-35A jakie zamówiła Turcja i wyrzuceniem jej z programu Joint Strike Fighter. Gdyby do tego doszło będzie oznaczać duże straty dla tureckich firm zbrojeniowych, które dostarczają około 800 różnego rodzaju podzespołów potrzebnych do zbudowania F-35.

Dalsze zaognienie stosunków zostanie z pewnością przyjęte z radością przez prezydenta Rosji Władimira Putina, który dąży do rozbicia jedności NATO.

REKLAMA