Dlaczego wciąż nie mamy wraku? W środę dziewiąta rocznica katastrofy smoleńskiej

Wrak polskiego Tu-154M w Smoleńsku. Foto: PAP/EPA
Wrak polskiego Tu-154M w Smoleńsku. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Trwającym wciąż dochodzeniem Rosja uzasadnia nieoddanie Polsce wraku Tu-154M, ale jako argument wysuwa także nieukończenie śledztwa w Polsce.

Według ostatnich danych z września 2018 roku materiały rosyjskiego śledztwa liczą ponad 700 tomów, a jako świadków przesłuchano ponad 500 osób. Przebadano ponad 17 tysięcy dowodów, w tym elementy samolotu Tu-154M i dokumenty w językach polskim i rosyjskim. W połowie września Komitet Śledczy w odpowiedzi na pytanie PAP informował, że za pokrzywdzonych uznanych zostało w toku rosyjskiego śledztwa ponad 80 obywateli polskich. Na najnowsze zapytanie o postępy śledztwa nie ma jeszcze odpowiedzi.

REKLAMA

Główne działania śledcze w ramach badania w Rosji sprawy karnej dotyczącej katastrofy są zakończone – potwierdziła 3 września 2018 r. rzeczniczka Komitetu Śledczego Swietłana Pietrienko. Zastrzegła zarazem, że sprawa karna wciąż jest prowadzona, a wrak samolotu nadal stanowi dowód rzeczowy. Rzeczniczka oświadczyła wtedy, że „odtworzony został obraz katastrofy” i rosyjscy śledczy nie mają pytań, jeśli chodzi o jej przyczyny; Pietrienko mówiła o „błędnych działaniach załogi” Tu-154M.

Ostatni raz oficjalnie Rosja powtórzyła argument o toczącym się śledztwie 18 października 2018 roku. MSZ w Moskwie skomentowało wówczas rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wzywającą Rosję do zwrotu Polsce wraku Tu-154M. Ministerstwo oznajmiło, że elementy samolotu są dowodem rzeczowym w śledztwie i „zgodnie z normami krajowego ustawodawstwa powinny pozostawać w Rosji aż do zakończenia wszystkich niezbędnych procedur”.

Przy czym ostatnią podaną publicznie informacją o działaniach prowadzonych przy wraku były dane o czynnościach prowadzonych przez polskich prokuratorów w Smoleńsku w dniach 3-7 września 2018 roku. Wówczas badanie fragmentów samolotu Komitet Śledczy FR określił jako dodatkowe i jako „życzenie strony polskiej” wykonywane w ramach wniosków o pomoc prawną.

Obok argumentów o wciąż trwającym dochodzeniu strona rosyjska powołuje się także na to, że śledztwa nie zakończono w Polsce. „Trwa śledztwo, nie jest ono w Federacji Rosyjskiej ukończone. Na pytanie «dlaczego?» niestety muszę to pytanie postawić również wam: dlaczego u was także toczy się śledztwo?” – mówiła 12 kwietnia 2018 roku – krótko po ósmej rocznicy katastrofy – rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Zarzuciła wówczas stronie polskiej upolitycznianie tematu katastrofy i oświadczyła, że jest to „kluczem i odpowiedzią” na postawione jej pytanie o zwrot wraku.

Dane o postępach czy ustaleniach rosyjskiego śledztwa nie pojawiają się w rosyjskich mediach poza informacjami z Komitetu Śledczego. Zarazem coraz częściej w ostatnich miesiącach media przekazują – w związku z wystąpieniami przedstawicieli Polski – polskie stanowisko w sprawie zwrotu wraku. W wywiadzie w dzienniku „Kommiersant”, jednym z najważniejszych w Rosji, argumenty te przedstawił w październiku 2018 r. szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Tłumaczył, że wrak samolotu państwowego jest własnością Polski i jeśli znajdować się on będzie w Polsce, to polscy śledczy będą mogli go badać, nie kierując zapytań do strony rosyjskiej. Tuż przed obecną 9. rocznicą katastrofy media niezależne – radio Echo Moskwy i „Nowaja Gazieta” – opublikowały wywiady z ambasadorem RP Włodzimierzem Marciniakiem, który argumentował m.in., że nierozstrzygnięcie kwestii zwrotu wraku bardzo odbija się na reputacji Rosji.

(PAP)

REKLAMA