Jak informowaliśmy holenderski pilot myśliwca F-16 ostrzelał pilotowaną przez siebie maszynę z działka pokładowego.
Pilot myśliwca F-16 wleciał w grad kul wystrzelonych przez siebie kilka chwil wcześniej z działka. Pociski zniszczyły poszycie kadłuba.
F-16 boven Vlieland geraakt door eigen kogel.https://t.co/lNI49cxIKD
De F-16 die in januari aanzienlijke schade opliep tijdens een oefening boven Vlieland blijkt geraakt te zijn door zijn eigen munitie. Zeker één afgevuurd patroon richtte schade aan aan de beplating van… pic.twitter.com/NS1a365oju
— NL Nieuws (@NieuwsNu123) 4 kwietnia 2019
Eksperci wciąż zastanawiają się, jak do tego doszło. W zasadzie to nie jest możliwe, przy strzelaniu poziomym, ponieważ kule z działka pokładowego M61 Vulcan w fazie początkowej osiągają prędkość 1050 m/s, a samolot ma maksymalną szybkość ca. 640 m/s.
To było możliwe tylko w sytuacji, kiedy samolot strzelał do góry, lub bardziej w górę, a następnie nadleciał na opadające kule, wykonując przy tym jakieś manewry, co było tłumaczyło, że został trafiony w podszycie kadłuba. Po dokładniejszym zbadaniu samolotu okazało się, że amunicja dostała się także do silnika.
Holenderskie siły powietrzne traktują ten wypadek bardzo poważnie i podkreślają, że prowadzą dochodzenie w tej sprawie. „Chcemy w pełni zbadać, co się stało, i ustalić, jak uniknąć podobnego zagrożenia w przyszłości” – powiedział holenderskim mediom inspektor generalny w holenderskim ministerstwie obrony, Wim Bagerbos.
Źródło: TVP Info