Eksperci wciąż nie mogą zrozumieć, jak pilot F-16 mógł ostrzelać sam siebie. Tak wygląda jego samolot

Holenderski F-16, który ostrzelał samego siebie Fot. Twitter
REKLAMA

Jak informowaliśmy holenderski pilot myśliwca F-16 ostrzelał pilotowaną przez siebie maszynę z działka pokładowego.

Pilot myśliwca F-16 wleciał w grad kul wystrzelonych przez siebie kilka chwil wcześniej z działka. Pociski zniszczyły poszycie kadłuba.

REKLAMA

Eksperci wciąż zastanawiają się, jak do tego doszło. W zasadzie to nie jest możliwe, przy strzelaniu poziomym, ponieważ kule z działka pokładowego M61 Vulcan w fazie początkowej osiągają prędkość 1050 m/s, a samolot ma maksymalną szybkość ca. 640 m/s.

To było możliwe tylko w sytuacji, kiedy samolot strzelał do góry, lub bardziej w górę, a następnie nadleciał na opadające kule, wykonując przy tym jakieś manewry, co było tłumaczyło, że został trafiony w podszycie kadłuba. Po dokładniejszym zbadaniu samolotu okazało się, że amunicja dostała się także do silnika.

Holenderskie siły powietrzne traktują ten wypadek bardzo poważnie i podkreślają, że prowadzą dochodzenie w tej sprawie. „Chcemy w pełni zbadać, co się stało, i ustalić, jak uniknąć podobnego zagrożenia w przyszłości” – powiedział holenderskim mediom inspektor generalny w holenderskim ministerstwie obrony, Wim Bagerbos.

Źródło: TVP Info

REKLAMA