W Tajlandii wprowadzono drakońskie kary za robienie zdjęć w zabronionych miejscach i okolicznościach, które mogą doprowadzić do katastrofy. Amatorzy selfie narażają się na grzywny więzienie, a nawet karę śmierci.
Strefę, gdzie zabronione jest wykonywanie zdjęć wyznaczono m.in. na jednym z odcinków plaży na wyspie Phuket. Tuż nad nią przelatują samoloty lądujące na międzynarodowym lotnisku.
Tłumy turystów przychodzą na plażę by zrobić zdjęcie z przelatującą nad głową maszyną. Obecność ludzi w miejscu, w którym samolot podchodzi do lądowania bardzo rozprasza pilotów.
Dodatkowym czynnikiem są flesze z aparatów, czy komórek, odbijające się od ekranów promienie słońca, które oślepiają pilotujących maszyny.
Zdarzały się przypadki, że turyści używali w tym miejscu dronów, by zrobić sobie jeszcze atrakcyjniejsze zdjęcie. Jak się szacuje w tym miejscu wyspa zrobiono już co najmniej 20 tysięcy zdjęć – tyle znaleziono na Instagramie.
Za zrobienie zdjęcia w zakazanej strefie można zapłacić grzywnę 40 tysięcy batów – ok 4 tysięcy złotych, albo pójść do więzienia nawet na 20 lat. Jednak zgodnie z tajlandzkim prawem lotniczym robiącym zdjęcia może grozić nawet kara śmierci