Dziewięć lat po katastrofie. Co dziś wiemy na temat tragedii smoleńskiej?

Szczątki Tu-154 M/Fot. PAP/Jacek Turczyk
Szczątki Tu-154 M/Fot. PAP/Jacek Turczyk
REKLAMA

Dziewięć lat temu, 10 kwietnia 2010 r., w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz inne osobistości. Polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. W dziewiątym roku śledztwa zakończono ekshumacje ofiar katastrofy, oględziny wraku przez polskich śledczych oraz przesłuchano b. prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Samolot wystartował w warszawskiego lotniska tuż przed godz.7.30. Leciał do Smoleńska skąd członkowie delegacji samochodami mieli udać się do Katynia, gdzie na godz. 9.30 zaplanowane były uroczystości rocznicowe. O godz. 8.41. samolot rozbił się w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj. Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie: 89 członków delegacji i 7 osób załogi Tu-154M.

REKLAMA

Śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zostało wszczęte w dniu katastrofy przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od zlikwidowanej wtedy prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Od marca 2016 roku sprawą zajął się Zespół Śledczy Nr I Prokuratury Krajowej. Zespołem kieruje odsunięty w 2011 r. od śledztwa smoleńskiego prokurator Marek Pasionek.

W kwietniu ub.r. w ramach postępowania dotyczącego niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku przesłuchany został w charakterze świadka były prezydent Bronisław Komorowski, który w kwietniu 2010 r. był marszałkiem Sejmu.

Jak wskazywała wtedy prokuratura, aby wyjaśnić okoliczności związanych z nieprzeprowadzeniem sekcji ofiar katastrofy smoleńskiej konieczne jest przesłuchanie szeregu świadków mających wiedzę na ten temat.

Śledczy zakończyli w maju ub.r. ekshumację 83 ofiar katastrofy w Smoleńsku (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji; cztery osoby zostały skremowane). Konieczność przeprowadzenia ekshumacji prokuratura wyraziła już w czerwcu 2016 r. Decyzję o ekshumacji uzasadniano wtedy zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej, brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.

Po zakończeniu ekshumacji PK ujawniła, że znaleziono 69 szczątków ludzkich, pochodzących od 26 osób, w trumnach innych ofiar katastrofy; dwa ciała zostały zamienione. Nieprawidłowości – jak już informowano wcześniej – stwierdzono m.in. w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

We wrześniu pięciu prokuratorów z zespołu śledczego nr I i dwóch techników wyjechało do Rosji, gdzie m.in. przeprowadzili dodatkowe badania elementów wraku Tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku. Wizyta prokuratorów w Rosji była wynikiem wniosków o pomoc prawną kierowanych do Prokuratury Generalnej Federacji Rosyjskiej, w których śledczy zwracali się m.in. o przeprowadzenie dodatkowych oględzin elementów konstrukcyjnych samolotu. Sporządzono obszerną dokumentację fotograficzną wraku Tupolewa, w tym zdjęcia panoramiczne 360 stopni.

W ramach wyjaśniania okoliczności katastrofy smoleńskiej, w styczniu br. prokuratura przesłuchała w charakterze świadka Magdalenę Fitas-Dukaczewską tłumaczkę m.in. Donalda Tuska, która była członkiem polskiej delegacji rządowej 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.

Przesłuchanie tłumaczki w prokuraturze zostało jednak przerwane do czasu rozstrzygnięcia przez sąd postanowienia prokuratora o zwolnieniu tego świadka z tajemnicy. Jak przekazywała wtedy PK, z uwagi na to iż Fitas-Dukaczewska odwołała się do przepisu mówiącego o tajemnicy służbowej, „prokurator wydał postanowienie o zwolnieniu świadka z tajemnicy oraz tajemnicy wynikającej z dysponowania informacją o klauzuli poufne i zastrzeżone”. Jednocześnie przerwano przesłuchanie, aby sąd mógł rozpoznać zażalenie, którego złożenie zapowiedziała tłumaczka.

W konsekwencji w marcu warszawski sąd uchylił decyzję prokuratora o zwolnieniu Fitas-Dukaczewskiej – na potrzeby śledztwa – z tajemnicy tłumaczki.

Śledczy w dalszym ciągu badają trzy główne hipotezy dotyczące przebiegu katastrofy.

Pierwsza hipoteza zakłada, że to ewentualne wady produkcyjne, konstrukcyjne, technologiczne, zużycie elementów samolotu i inne techniczne nieprawidłowości doprowadziły do katastrofy. Hipoteza ta obejmuje także zaistnienie katastrofy wskutek niespodziewanego wejścia samolotu w strefę niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych, takich jak na przykład mgła.

Śledczy badają również czy katastrofa nie jest wynikiem błędów, niedopełnienia obowiązków albo przekroczenia uprawnień. Hipoteza obejmuje niewłaściwe działania służb kontroli ruchu lotniczego i podjęcia przez nich niewłaściwej decyzji w zakresie kierowania lotem, a także błędów popełnionych podczas remontu samolotu. Śledczy badają również czy nie popełniono ewentualnych błędów w pilotażu lub naruszenia przez załogę przepisów lotniczych.

Trzecią hipotezę stanowi celowe działania osób trzecich. Chodzi m.in. o ewentualne zamierzone działanie personelu naziemnego przygotowującego samolot do lotu, kontrolerów lotu na lotnisku w Smoleńsku albo innych osób na terenie Federacji Rosyjskiej, ekip remontujących samolot, członków załogi i pasażerów.

Jeszcze w sierpniu 2011 r. prokuratura wojskowa postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w ówczesnym 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego – Ryszardowi R. i Bartoszowi S. Chodziło o organizację lotu Tu-154 w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Ten wątek wyłączono z głównego śledztwa na krótko przed likwidacją WPO i ostatecznie przekazano do Wydziału Wojskowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Postępowanie w tej sprawie pozostaje w toku.

Z kolei w marcu 2015 r. WPO wydała postanowienie o postawieniu zarzutów dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska Pawłowi P. i Wiktorowi R. Jednemu zarzucono sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, a drugiemu – nieumyślne sprowadzenie katastrofy. W 2016 r. Rosja odmówiła doręczenia tym dwóm kontrolerom wezwań dotyczących przedstawienia im przez polską prokuraturę zarzutów; polskie wnioski w tej sprawie zostały zwrócone jako „niepodlegające wykonaniu”.

Po zmianie prowadzących sprawę śledczy z PK w kwietniu 2017 r. poinformowali, że wobec Pawła Plusnina i Wiktora Ryżenko wydano postanowienia zmiany zarzutów na umyślne sprowadzenia katastrofy. „Działanie kontrolerów było jedną z przyczyn katastrofy” – ocenił wtedy kierownik zespołu prok. Marek Kuczyński. Zaostrzenie zarzutów wobec kontrolerów i postawienie ich także płk. Krasnokuckiemu nastąpiło, po tym jak ABW udało się odczytać dodatkowe zdania z nagrań z wieży kontroli lotów w Smoleńsku i nagrań rozmów kontrolerów z pilotami.

Wrak samolotu Tu-154 oraz oryginały czarnych skrzynek nadal pozostają w Rosji. Szczątki rozbitego samolotu w tygodniach po katastrofie ułożono w miejscu przylegającym do lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. W styczniu 2012 r. nad wrakiem stanęła wiata z drewna i stalowych blach. Początkowo wrak pozostawał w dyspozycji Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który przygotowywał własny raport dotyczący okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ustalenia MAK zostały zaprezentowane w styczniu 2011 r. Wówczas też dowody rzeczowe będące w gestii Komitetu, m.in. wrak samolotu, zostały przekazane rosyjskiej prokuraturze.

Źródło: PAP

REKLAMA