Już nie Paryż. W nowej stolicy żółtych kamizelek – Tuluzie doszło do ostrych starć. „Gaz, granaty i barykady”

Akt XXII Tuluza Fot. Twitter
REKLAMA

XXII akt protestu „żółtych kamizelek” zwrócił oczy na Tuluzę. Miasto to zostało przez działaczy ruchu okrzyknięte ich sobotnią stolicą. W godzinach popołudniowych doszło tam do zamieszek, gdy policja zablokowała drogi do centrum miasta.

Sytuacja w Tuluzie stała się napięta dość szybko. Pojawiły się próby wejścia na zakazane dla demonstrantów sektory historycznego centrum miasta i władze ogłosiły nielegalność wszystkich manifestacji. Użyto gazu i granatów hukowych, zebrani ludzi usiłowali wznosić barykady. Pojawili się też „zadymiarze” z anarchistycznego „Czarnego Bloku”. Podpalono fragment budowy.

REKLAMA

Prefektura policji twierdzi, że interweniowała „w odpowiedzi na rzucane w funkcjonariuszy przedmioty”. Akcję usprawiedliwiano także obecnością agresywnych i zakapturzonych bojówek „Czarnego Bloku”, którzy mają odpowiadać za podpalenia.

Burmistrzem miasta jest centroprawicowy polityk Republikanów Jean-Claude Moudenc, który wyraził obawy, że wybór jego miasta na „stolicę protestu” wywołuje obawy o możliwe straty materialne, pomimo znacznych sił policyjnych, które przygotowała prefektura (ponad 800 policjantów i żandarmów). Manifestacje w Tuluzie kończą się zresztą aktami przemocy już od wielu tygodni.

Demonstracje i protesty mają miejsce także w innych miastach Francji. W Paryżu zaczęło się dość spokojnie jeszcze w południe. W Lyonie po raz pierwszy dekret prefektury zakazał zgromadzeń w części centrum miasta. Manifestacje odbywają się też m.in. w Marsylii, Grenoble, Lille .MSW doliczyło się w całej Francji na godzinę 14 na ulicach 7,5 tys. osób, z tego 1,3 tys. w Paryżu. Byłoby to trochę więcej, niż podawano o tej godzinie tydzień wcześniej (6,3 tys.). Dane te są jednak regularnie kwestionowane przez protestujących i raczej słusznie. „Żółte kamizelki” tymczasem ogłosiły, że planują wielkie protesty przeciw prezydentowi Macronowi na 20 kwietnia.

Pod wieczór MSW podało, że manifestantów we Francji było 31 tys., z czego 5 tys. w stolicy. Wg „kamizelek” liczebność manifestantów wyniosłą 80 tys.

REKLAMA