
We wczorajszej debacie na antenie telewizji Polsat, swoją wizję obecności w Parlamencie Europejskim przedstawiali kandydaci: Kaja Godek (Konfederacja Korwin Braun Liroy Narodowcy), Michał Boni (Koalicja Europejska), Joanna Scheuring-Wielgus (Wiosna).
Mimo, że debata dotyczyła Unii Europejskiej, to nie zabrakło odniesień do spraw związanych z polską sceną polityczną i trwającego protestu nauczycieli. Kaja Godek podkreślała, że protest w kampanii wyborczej, ale w okresie egzaminów jest braniem dzieci jako zakładników swoich roszczeń.
„Nauczyciele mogli zorganizować strajk przed wyborami parlamentarnymi, kiedy egzaminy się nie odbywają. Strajkując teraz, wzięli dzieci jako zakładników swoich roszczeń. Na to nie ma zgody” – stwierdziła.
Godek stanowczo opowiadała się za gotowością Polski na różne warianty politycznej przyszłości Unii Europejskiej. Podkreślała, że na UE, jako projekt polityczny, powinniśmy przede wszystkim patrzeć „trzeźwo”.
„Euroentuzjazm za wszelką cenę skończy się dla Polski źle, bo nie oceniamy tego, czy nasz interes narodowy jest realizowany w ramach UE czy nie, tylko przyjmujemy obecność we Wspólnocie jako aksjomat. Dlatego jako Konfederacja mówimy: patrzmy na UE trzeźwo. (…) Być może rozwiązaniem jest polexit, na pewno musimy być przygotowani na to, że ta Wspólnota kiedyś się rozpadnie” – dodawała.
W momencie gdy Michał Boni zachwalał plany UE dotyczące stworzenia wspólnej, europejskiej armii, która miałaby opierać się także na naszych pieniądzach, Godek ripostowała, że Bruksela nie powinna zarządzać finansami na polskie militaria, ponieważ obronność to nasz interes narodowy.
„500 mln euro w pierwszym roku i jeden miliard euro w następnym. Sam składałem poprawki, by do funduszu mogły składać wnioski ośrodki naukowe i przemysł militarny. Na dziś nie ma chęci ze strony polskiej, by takie wnioski składać” – tłumaczył europoseł PO.
„Dlaczego finansami na polskie militaria ma zarządzać Bruksela? Obronność to nasz interes narodowy” – odpowiedziała Godek.
Z kolei Joanna Scheuring-Wielgus atakowała Kaję Godek za to, że reprezentuje środowisko, które jest „zagrożeniem dla Unii Europejskiej”, ponieważ dopuszcza możliwość polexitu. Prawdziwie „tolerancyjnie i wolnościowo” zadeklarowała, że będzie walczyła o to, aby „takie środowisko nie miało większości”, bo UE ma być wspólnotą bazującą na wartościach. To ostatnie słowo sprytnie wykorzystała Godek.
„Chętnie powiem, co to za wartości. Po pierwsze mamy państwo, a dopiero później związek państw, którym jest UE. W UE dziś jest tak, że realizuje się interes mocarstw, również kosztem Polski. Jeśli chodzi o wartości, z którymi w UE chce pani walczyć, to są to te wartości, z którymi walczą państwo również w Polsce: prawo do życia od poczęcia, tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. (…) Prawo do życia, to prawo człowieka. Pytanie, dlaczego w UE jesteśmy poddawani presji i polski rząd poddaje się tej presji, żeby prawo do życia od poczęcia nie zostało zabezpieczone. Inicjatywa „Zatrzymaj aborcję” miliona ludzi leży w sejmowej podkomisji i PiS nie chce jej z tej podkomisji wyjąć. To była inicjatywa, którą krytykował PE, krytykował obywateli zbierających podpisy, krytykował narzędzie demokracji bezpośredniej. W imię demokracji? UE zjada własny ogon, sprzeciwia się wartością, które sama głosi „ – wyliczała Godek.
Źródło: Polsat