Bernie Sanders czołowy kandydat Demokratów w wyścigu po partyjną nominację w wyborach na prezydenta USA, nie ma zamiaru przepraszać za to że stał się milionerem.
Sanders znalazł się w nowym przedziale dochodowym, głównie dzięki sprzedaży swojej książki Our Revolution: A Future to Believe In , w której senator dzieli się historią swojej kampanii prezydenckiej w 2016 roku.
Książka, przetłumaczona na kilka języków, przyniosła Sandersowi milionowe dochody. Książka opisuje „postępową agendę ekonomiczną, środowiskową, rasową i społeczną Sandersa”, program, który sprawił, że książka odniosła sukces – a Sanders czerpie korzyści z tego sukcesu.
Ten sukces i to jest paradoks, zapewnili Sandersowi m.in. lewacy, których niestety jest coraz więcej w USA, masowo kupując jego dzieło, uczynili go milionerem, a teraz krytykują go za to. Krytyka zaczęła się, gdy Sanders przyznał, że jest milionerem.
Sam Sanders, jak to bywa u polityków, którzy potępiają miliarderów, milionerów i bogatych w ogóle, nie zamierza potępiać samego siebie za swoje nowe bogactwo.
„Nie przepraszam za napisanie książki, która była numerem trzy na liście bestsellerów New York Timesa, przetłumaczona na pięć lub sześć języków i to wszystko” – powiedział Sanders.
„Nie wiedziałem, że pisanie dobrej książki, która okazała się bestsellerem, to przestępstwo” – dodał skrajnie lewicowy polityk.
Źródło: The Drudge Report