Eurosceptycy największym blokiem w Wielkiej Brytanii w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Partia Brexit i UKIP mogą dostać co trzeci głos

Nigel Farage. / fot. Wikipedia
Nigel Farage. / fot. Wikipedia
REKLAMA

UKIP i nowo powołana partia Brexit mogą liczyć na poparcie niemal 1/3 brytyjskich wyborców w elekcji do PE. Eurosceptycy startujący z różnych partii mają szansę na ponad 50% głosów.

Dwie sondażownie przewidują, że dwie partie w całości opowiadające się za opuszczeniem Unii mogą zdobyć 29% głosów. Założona kilka tygodni temu Partia Brexit Nigela Faragea ma 15% poparcia, czyli ledwie punkt procentowy mniej niż konserwatyści.

REKLAMA

Prowadzi Partia Pracy, która zdobyć może 24%, ale jej poparcie, podobnie jak Torysów spada. Na czwartym miejscu plasuje się UKIP z 14%. Jej oparcie również obniża się odkąd opuścił ją główny architekt Brexitu Farage i założył własną formację.

Partia Brexit rośnie w siłę. Kilka dni temu przystąpiła do niej m.in poseł w Izbie Gmin Annunziata Rees-Mogg, która opuściła szeregi Konserwatystów protestując przeciwko temu, że rząd Theresy May nie jest w stanie doprowadzić do ostatecznego opuszczenia Unii Europejskiej.

Dziennik „The Sun” informuje, że aż 40 kandydatów Torysów może zapisać się do partii Faragea. Sama Partia Brexit informuje, że 26 konserwatywnych posłów do Izby Gmin chce głosować waśnie na nią.

Poseł konserwatystów i zwolennik opuszczenia Unii David Campbell-Bannerman w rozmowie z „The Telegraph” stwierdził, że euroentuzjaści śnią jeśli sądzą, że mogą w Europie odnieść zwycięstwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wobec ciągłego odkładania Brexitu Brytyjczycy będą wybierać swą reprezentację do Parlamentu Europejskiego – 73 posłów.

Wielu analityków uważa, że rząd będzie ukarany za niedoprowadzenie do opuszczenia Unii i wybory będą swoistym plebiscytem. Zwolennicy Brexitu są obecni praktycznie we wszystkich partiach poza Zielonymi i tak naprawdę to oni mogą zwyciężyć w wyborach i zdobyć nawet ponad 50% głosów. Poparcie dla opuszczenia Unii utrzymuje się mimo trwającej już 3 lata kampanii mającej zniechęcić Brytyjczyków do tego projektu.

REKLAMA