Lech Wałęsa wraz z synem Jarosławem zabrali głos w sprawie strajku nauczycieli. Były prezydent radzi, by nie negocjować z obecnym rządem, bo porozumienie z tą władzą nie jest możliwe. Chce też by związki zawodowe wypłaciły nauczycielom podwójne pensje za czas strajku.
Lech Wałęsa i jego syn Jarosław będący europosłem z ramienia Platformy Obywatelskiej spotkali się z dziennikarzami przed bramą Stoczni Gdańskiej.
Były prezydent stwierdził, że nie daje żadnych szans na osiągnięcie porozumienia między nauczycielami, a sprawującymi obecnie władzę. Dodał, że rząd PiS stosuje wobec strajkujących nauczycieli identyczne metody jak te, którymi próbowano łamać strajki za czasów PRL.
Wałęsa wspominał, że w czasie strajku w latach 80. tych wypłata miała być przeznaczona tylko dla tych stoczniowców, którzy nie wzięli udziału w strajku.
– To była prowokacja, podobnie jak teraz prowokacja aby nas pokłócić, podzielić, aby nas żony i matki wyciągnęły ze strajku – powiedział.
Wałęsa twierdzi, że ogłosił wówczas, iż zapłaci strajkującym podwójnie i przedstawiciel Komitetu Strajkowego, Jacek M. zaczął wypłacać stoczniowcom pieniądze. Zdaniem Wałęsy nauczyciele powinni zrobić to samo, czyli wypłacić strajkującym dwukrotnie wyższe pensje.
O tym, skąd związki miałyby wziąć tak gigantyczne pieniądze – co najmniej 2 mld złotych – jednak nie wspomniał. Społeczna zbiórka na ten cel zgromadziła do tej pory nieco ponad 6 milionów złotych.
– Gdybym ja był na waszym miejscu to ja bym zrobił tak: usiadłbym do stołu, zobaczył co proponują i powiedział „dziękuję wam uprzejmie z wami porozumieć się nie da”, wychodzimy. – doradził.
Zaapelował by nauczyciele zacisnęli zęby, odeszli od stołu i poczekali na zmianę władz, bo dopiero wtedy będą mogli osiągnąć porozumienie. – Z tą władzą nie ma co zawracać sobie głowy – dodał.
Wałęsa stwierdził, że strajk trzeba zakończyć i zrobić wszystko aby do następna władza była mądrzejsza.
Źródło: Facebook @lechwalesa