Zmarły Cezary Mocek, ulubieniec widzów „Sanatorium miłości” dał o sobie znać. Na planie programu wydarzyło się coś, co sprawiło, że Marcie Manowskiej przeszły ciarki po plecach.
W Wielką Sobotę zobaczyliśmy świąteczny odcinek programu „Sanatorium miłości” w TVP. Dowiadujemy się, co słychać u wesołych emerytów po powrocie z sanatorium.
Wspominają oni również swój udział w programie oraz wzajemne relacje. Wspomniany będzie także nieżyjący już pan Cezary Mocek. Uczestnik zmarł krótko po zakończeniu zdjęć do programu.
W trakcie nagrywania odcinka świątecznego na planie „Sanatorium miłości” stało się coś niesamowitego.
– To był magiczny czas. Ucieszyło mnie spotkanie z bohaterami, nie zabrakło wzruszających chwil, kiedy rozmawialiśmy o Cezarym. Wiąże się z tym zresztą niezwykła historia. W chwili, gdy wspólnie wspominaliśmy Cezarego, nagle zgasły światła. Mieliśmy ciarki na plecach i doszliśmy do wniosku, że on gdzieś tam jest i patrzy na nas z góry – powiedziała „Faktowi” Marta Manowska.
Źródło: se.pl