Ceny prądu w górę. Biją nas po kieszeni ekologiczne opłaty i państwowe monopole

Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Hanna Bardo
Mateusz Morawiecki/fot. PAP/Hanna Bardo
REKLAMA

Pomimo przyjęcia 28 grudnia 2018 r. ustawy, która miała blokować wzrost cen prądu, te w ubiegłym roku zaczęły rosnąć. Powód? Nadal nie ma odpowiednich rozporządzeń wykonawczych. Ale nie tylko.

Eksperci zwracają uwagę, że jedną z przyczyn podwyżek, jest także wzrost siły monopolistycznej państwowych firm energetycznych. W 2017 r. udział w rynku trzech największych koncernów, kontrolowanych przez państwo, wzrósł z 55 do 69 proc., czyli do najwyższego poziomu od dekady.

REKLAMA

Pod koniec 2018 r. Urzędu Regulacji Energetyki wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie gwałtownego wzrostu cen energii na polskim rynku. URE wskazuje, że ceny energii nie wynikają wyłącznie ze wzrostu ceny węgla kamiennego i kosztów uprawnień do emisji CO2. Cena energii elektrycznej – po wyłączeniu kosztu węgla i pozwoleń CO2 – w okresie po 1 września 2018 r. wzrosła bowiem skokowo do dwukrotności ceny z lat poprzednich.

Eksperci uważają, że nawet jeśli wzrost cen nie był efektem rosnącej siły monopolistycznej państwowych koncernów, to należy w przyszłości spodziewać się, że będą one wykorzystywały swoją pozycję.

Czy wzrosną ceny energii elektrycznej?

Polska ma najbardziej emisyjny rynek energetyczny w Unii Europejskiej. Szczególnie bolesna jest więc rosnąca cena uprawnień do emisji dwutlenku węgla (obecnie 25-27 euro za tonę, w 2018 r. – ok. 5 euro). Prognozy mówiące poziomie 35-40 euro nie napawają optymizmem.

Drożeje dodatkowo sam węgiel, będący podstawą polskiej energetyki – pochodzi z niego 80 proc. polskiej energii.

Ustawa z 28 grudnia 2018 r. wprowadziła mechanizmy mające obniżyć rachunki za energię elektryczną. Problemem jest jednak brak rozporządzeń wykonawczych.

Z analizy Instytutu Jagiellońskiego wynika, że ceny energii prawdopodobnie będą drożeć do końca przyszłej dekady. Ekonomiści podkreślają,że skuteczne blokowanie wzrostu cen prądu w kolejnych latach nie jest możliwe. Nawet jeśli uda się to w 2019 r., to i tak nie będzie to możliwe w kolejnych latach. Ceny podskoczą bowiem, gdy rząd przestanie do nich dopłacać. Będzie drożej w najczarniejszych prognozach nawet o 30-40 proc.

REKLAMA