Niemieccy lewacy ubolewają nad losem imigrantów. Ten test oblewa jedna trzecia

Imigranci/fot. ilustracyjne/fot. PAP/EPA
Imigranci/fot. ilustracyjne/fot. PAP/EPA
REKLAMA

Nieznajomość języka niemieckiego pogrzebała plany jednej trzeciej małżeństw emigrantów o wspólnym życiu w Niemczech – ubolewa lewica. I krytykuje, że test językowy, którego zdanie jest jednym z warunków łączenia rodzin, jest zbyt trudny.

Według danych rządu federalnego, w 2018 roku ponad 16 tys. osób z małżeństw obcokrajowców nie zdało testu z niemieckiego. W sumie w ubiegłym roku przystąpiło do niego 48 130 osób. Zdanie testu to jeden z warunków przyjazdu żony lub męża do małżonka mieszkającego już w Niemczech.

REKLAMA

Niemcy od lat odnotowują wzrost liczby osób ubiegających się o pozwolenie na przyjazd w ramach łączenia rodzin. W 2016 roku test zdało 37 840 osób. Rok później już 42 tys. Według rządowych danych, odsetek osób oblewających test od lat pozostaje na tym samym poziomie – jedna trzecia z przystępujących do testu nie zdaje go.

Do testu nie muszą przystępować obywatele Unii Europejskiej, USA i Izraela starający się o sprowadzenie żony lub męża. Nie dotyczy to także wykwalifikowanych pracowników i osób prowadzących samodzielną działalność gospodarczą oraz partnerów osób ze statusem uchodźcy.

Podstawową znajomością niemieckiego muszą natomiast wykazać się małżonkowie z Turcji, Rosji, Kosowa, Macedonii, Tajlandii, Wietnamu, czy Iraku. W przeciwnym przypadku nie mogą przyjechać do Niemiec.

Według danych rządu w Berlinie największy problem z językiem mają Irakijczycy – na 1626 osób w ubiegłym roku test zdały tylko 722.

„Prosta znajomość języka” ustalona przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) przewiduje, że cudzoziemiec rozumie proste zdania niezbędne do komunikowania się w codziennym życiu, potrafi się przedstawić, zrobić zakupy, czy zapytać o drogę. Musi on także potrafić samodzielnie wypełniać różne formularze.

Frakcja niemieckiej Lewicy w Bundestagu skrytykowała te kryteria, jako „całkowicie nierealistyczne”. Zdaniem poseł Gökay Akbulut, testy językowe prowadzą do tego, że „rodziny zostaną rozłączone na lata”. – Znacznie łatwiejsza, tańsza i mniej stresująca byłaby nauka języka na miejscu, w Niemczech – stwierdziła parlamentarzystka Lewicy.

Z tym stanowiskiem nie zgadza się pełnomocnik rządu federalnego ds. integracji Annette Widmann-Mauz. Wskazuje ona, że obowiązujące od 2007 roku przepisy sprawdziły się, a wymóg, by obcokrajowcy już przed przyjazdem do Niemiec dysponowali „prostą znajomością języka” jest słuszny. – Tylko w ten sposób mogą sobie tutaj od początku poradzić i odnaleźć się w społeczeństwie – podkreślała.

Źródło: dw.com

REKLAMA