Sąd Apelacyjny w Lublinie skazał na mężczyznę wytwarzającego olejek konopny dla swej chorej zony na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Prokurator chciał posłać Andrzeja Sadowskiego za kraty aż na 4 lata.
Mężczyzna wytwarzał olejek z konopi dla swej chorej zony. Udostępniał go także śmiertelnie chorej na raka kobiecie. Po donosie złożonym przez własnego brata mężczyzna w styczniu ubiegłego roku został aresztowany. W areszcie spędził blisko 7 miesięcy, mimo iż przyznał się do zarzucanego czynu i nie ukrywał żadnych dowodów.
W grudniu ubiegłego roku skazano go na rok więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Miał też wpłacić 3 tysiące złotych na rzecz MONAR-u.
Andrzej Sadowski odwołał się od wyroku do Sądu Apelacyjnego.
Tym razem sędziowie okazali się nieco łaskawsi. Zmniejszyli zawieszenie do 2 lat i darowali karę pieniężną. Szokująca okazała się postawa prokuratury, która żądała aż 4 lat więzienia i 30 tysięcy złotych grzywny.
Kiedy mężczyzna zeznawał na poprzedniej rozprawie powiedział, iż nie żałuje swych czynów i gdyby jego zona umierał, to nie zawahałby się założyć jeszcze raz plantację i produkować olejek dla niej.