
Zmienia się polska mapa alergii. W tym roku jest o wiele gorzej niż w poprzednich latach. O wiele większe jest stężenie pyłków oraz rośnie liczba alergików.
To efekt zmieniającego się klimatu. Mamy coraz więcej ciepłych zim, krótszych wiosen, dłuższych lat oraz coraz wyższą temperaturę. W tym roku wysokie temperatury w lutym i na początku marca przyspieszyły przebudzenie się roślin. Niektórzy właśnie wtedy odczuli alergię, co było o wiele szybsze niż zwykle.
Aktualnie mamy „bardzo dużo ziaren pyłku brzozy i innych, których aż w takich ilościach nie powinno być”, jak powiedziała dr. hab. Dorota Maszkowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– W dużych miastach co druga osoba ma objawy alergii i to nie tylko alergii wrodzonej, lecz także coraz częściej nabytej – dodała profesor Ewa Czarnobilska z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Przewidywania dotyczące ograniczenia pylenia są marne. Dalsze zmiany klimatu i przewidywany wzrost temperatury spowodują, że raczej będzie odwrotnie i z jednym wyjątkiem. Wysokie temperatury w granicach 40 st. Celsjusza spowodują, że brzoza zacznie zanikać w Polsce.
– Jeżeli by były takie upały, to dla osób uczulonych na brzozę byłoby bardzo dobrze. Bo ta brzoza przestanie u nas występować. Brzoza nie jest gatunkiem, który lubi klimat, nazwijmy to, tropikalny – tłumaczył profesor Jerzy Kruszewski, kierownik Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Alergolodzy postulują, żeby uczulone osoby unikały spacerów w ciągu dnia. Po każdym powrocie warto przemyć twarz. Polecane jest również usunięcie z diety niektórych owoców.
– To co nas uczula w pyłku brzozy znajduje się nie w mikrogramach, ale w gramach w jabłku – dodał profesor Kruszewski.
W tej chwili najbardziej pyli brzoza, ale na zachodzie kraju odnotowuje się również wysokie stężenie alergenów dębu i grzybów cladosporium.
Źródło: TVN24