LIST do Sommera: „PiS to cywilizacja turańska, Konfederacja to cywilizacja łacińska. Porozumienia nie będzie”

Tomasz Sommer. Fot. IWP
Tomasz Sommer. Fot. IWP
REKLAMA

Jedyną skuteczną metodą walki politycznej na obecnym etapie, jest podkreślanie różnic pomiędzy środowiskami tworzącymi Konfederację a PiS. Słusznie Konfederacja eksponuje problem ustawy 447. Jest to miękkie podbrzusze PiS. Na szukanie punktów stycznych przyjdzie czas po wejściu do parlamentu. Sądząc natomiast po nerwowych reakcjach w obozie PiS (vide portal wpolityce.pl, wypowiedzi T. Sakiewicza czy A. Macierewicza), PiS uznaje Konfederację za śmiertelne zagrożenie.

Szanowny Panie Redaktorze,

REKLAMA

pozwoliłem sobie napisać do Pana tego maila w reakcji na Pana „wstępniak” do ostatniego numeru „Najwyższego CZAS-u”, gdzie podjął Pan problem stosunku środowiska wolnościowego, czy szerzej, Konfederacji, do partii Prawo i Sprawiedliwość. Pana głos, będący głosem ważnej osoby od lat mocno zaangażowanej w Sprawę, traktuję niezmiernie poważnie. Dlatego jako wieloletni sympatyk JKM, w dodatku głosujący w ostatnich wyborach sejmowych na kandydaturę Pana Redaktora, chciałbym podzielić się z Panem kilkoma refleksjami z kategorii stosunku naszego środowiska do PiS.

Po pierwsze uważam, że z przyczyn pryncypialnych nie może być żadnego konstruktywnego porozumienia pomiędzy Konfederacją czy ściślej wolnościowcami, a PiS. Zdaje się, że to Feliks Koneczny pisał, iż nie można mieszać cywilizacji oraz że cywilizacja gorsza wypiera lepszą. W moim głębokim przekonaniu Konfederacja jest przedstawicielką cywilizacji łacińskiej, PiS zaś (jako uznający się za spadkobiercę obozu piłsudczykowskiego) reprezentuje cywilizację turańską. Pomiędzy tymi cywilizacjami nie ma porozumienia. A jak PiS traktuje idącą z nim na ugodę bezpośrednią konkurencję polityczną (a Konfederacja taką konkurencję niewątpliwie stanowi), przekonaliśmy się w latach 2005-2007 na przykładzie Ligi Polskich Rodzin.

Po drugie, sugerowanie, że w PiS jest jakieś środowisko prawicowo-wolnościowe, które wsparte przez Konfederację mogłoby spowodować, iż odsunięci od władzy w PiS zostaną socjaliści, uważam za wysoce niefortunne. Płynie bowiem z tego wniosek i komunikat, że wolnościowcy już są, w PiS, tylko jest ich tam za mało aby cokolwiek znaczyć. Po co więc – mógłby ktoś pomyśleć – głosować na Konfederację, skoro wystarczy wzmocnić skrzydło prawicowo-wolnościowe w PiS?

Po trzecie, nie sądzę, aby rzekomi wolnościowcy z PiS, którzy uznali, że będą realizowali swoje ambicje polityczne w ramach PiS, byli rzeczywiście tymi osobami, na których powinna się kiedykolwiek opierać Konfederacja. Osoby te bowiem w obecnej kadencji Sejmu popierają wszystkie antywolnościowe reformy podatkowe PiS. Z tego co się orientuję, jedynie p. poseł Wilk, jako ostatni sprawiedliwy, głosował przeciwko tym socjalistycznym pomysłom, a przechodziły one przy poparciu znacznie przekraczającymi większość konstytucyjną.

Stąd w mojej ocenie jedyną skuteczną metodą walki politycznej na obecnym etapie, jest podkreślanie różnic pomiędzy środowiskami tworzącymi Konfederację a PiS. Słusznie Konfederacja eksponuje problem ustawy 447. Jest to miękkie podbrzusze PiS. Na szukanie punktów stycznych przyjdzie czas po wejściu do parlamentu. Sądząc natomiast po nerwowych reakcjach w obozie PiS (vide portal wpolityce.pl, wypowiedzi T. Sakiewicza czy A. Macierewicza), PiS uznaje Konfederację za śmiertelne zagrożenie. Nie ma więc sensu, aby wyrażanymi w dobrej wierze sugestiami co do ewentualnej przyszłej powyborczej współpracy poprawiać samopoczucie PiS-owi i ryzykować nieporozumienia wewnątrz własnego elektoratu.

Z wyrazami najwyższego szacunku i serdecznym pozdrowieniem,

Maciej Zborowski

REKLAMA