Rok od śmierci Alfiego Evansa. To dlatego musiał umrzeć? „Do uszkodzenia mózgu doszło przez szczepionkę podaną w szpitalu”

Alfie Evans. / fot. Twitter
Alfie Evans. / fot. Twitter
REKLAMA

Mija rok od śmierci dzielnego Alfiego Evansa. Jego ciocia, Becca Evans, opublikowała na swoim profilu Facebookowym post, w którym pisze, iż jest przekonana o tym, że uszkodzenie mózgu chłopca nastąpiło na skutek, podanej mu szczepionki. Oskarża też brytyjskie media, że nie mówią całej prawdy.

Becca Evans w pierwszych słowach zadaje pytanie, gdzie są prawa rodzicielskie, skoro rodzice nie mieli możliwości zaczerpnąć opinii innego szpitala? Dlaczego nikt nie brał pod uwagę ich zdania i nie chciał pozwolić na to, aby mogli robić to, co uważają za stosowne?

REKLAMA

Ojciec Alfiego Evansa, przebywającego w Alder Hey przez 15 miesięcy, przez cały czas pobytu podpowiadał lekarzom różne propozycje, co do sposobu leczenia, z których z łatwością mogliby skorzystać, ale oni tylko udawali zainteresowanie, a tak naprawdę robili to, co sami uważali za słuszne, nie licząc się z jego zdaniem – twierdzi Becca.

Zrozpaczona ciocia zarzuca lekarzom, że podawali mu za dużo leków uspokajających oraz innych leków psychotropowych, bez wcześniejszego skonsultowania tego z rodzicami, którzy bez przerwy prosili o ich ograniczenie.

Rodzice małego Evansa uważali bowiem, że gdyby nie był pod ich wpływem, mieliby możliwość lepszej obserwacji i w ten sposób być może udałoby się dotrzeć do przyczyn choroby. Trzymając Alfiego cały czas na lekach, mówili, że jest w głębokiej śpiączce w stanie wegetatywnym, że mózg chłopca jest martwy, nie reaguje…, a jak miał reagować, skoro dostawał ich w nadmiarze? – pyta kobieta.

Alfie, gdy tylko nie dostawał leków, był żywszy, bardziej czujny, otwierał oczy, ziewał, rozciągał się, ssał kciuk. Będąc na diecie keto (niskowęglowodanowej), Alfie wyszedł spod respiratora i miewał dużo mniej ataków. Potem zaczęto mu podawać cukier, aby na końcu stwierdzić, że dieta keto nie działa!

Leczeniem chłopca, oprócz szpitala pediatrycznego Bambino Gesu w Rzymie, zainteresowane były jeszcze dwa inne, ale sędzia nie brał tego w ogóle pod uwagę. Nie słuchał też, żadnych innych argumentów, cały czas upierając się, że Alfie umiera, podczas gdy ten nabierał wagi, akcja serca była stabilna, a potrzebował jedynie trochę pomocy przy oddychaniu.

Tom Evans dotarł do posła Stevena Woolfa, który zadeklarował się pomóc, dając tym samym nadzieję do czasu, gdy nie spotkał się z sędzią. Po tym spotkaniu z wszystkiego się wycofał! Następnie szpital Alder Hey poprosił sędziego, aby ten ustalił datę końca życia Alfiego. Data została ustalona na piątek 13 kwietnia o godz.12.

Rodzice, posiadając pełnię władzy rodzicielskiej, byli przekonani, że uda im się przetransportować chłopca do innego szpitala i w ten sposób decyzja sądu o odłączeniu od aparatury sądu straciłaby swoją moc prawną. Skoro zgoda na odłączenie od aparatury dotyczyła tylko szpitala Alder Hey, a sąd nie zabronił opuszczenia go, to wydawało się logiczne.

Dlatego dzień przed planowaną egzekucją, w czwartek 12 kwietnia 2018 r. przygotowali własną prywatną ekipę medyczną, własną maszynę do podtrzymywania życia i w pełni wyposażoną karetkę, która miała ich przetransportować do prywatnego odrzutowca na lotnisku Johna Lennona, a ten z kolei miał ich przetransportować do szpitala we Włoszech.

Rodzice przygotowali się do wyjazdu, przyszli po Alfiego, chcieli spakować jego rzeczy i wtedy władze szpitala zadzwoniły po policję, która zablokowała wszystkie drzwi. Przy samych drzwiach chłopca postawiono aż trzech uzbrojonych policjantów.

Wtedy Tom Evans, zdecydował się opublikować w mediach społecznościowych, transmisję na żywo z całej akcji, prosząc „Armię Alfiego” o wsparcie. Protesty były pokojowe.

Ludzie, wierząc, że nie umiera, błagali wręcz o to, aby szpital dał mu szansę. Na nic się jednak to nie zdało. Adley Hey wystąpił do sądu, aby ten zadecydował czy Alfi może opuścić ich szpital. Dopiero po tej nieudanej próbie wywiezienia chłopca na własną rękę, do szpitala we Włoszech, Tom Evans udał się do Rzymu, do papieża Franciszka błagając, aby ten ujął się za chłopcem — pisze ciocia małego Alfiego na swoim blogu.

Źródło: Nczas.com/ Facebook/ PAP/ Śledczy24.pl

REKLAMA