
Pojechała do Warszawy, aby spotkać się ze starszym chłopakiem. Następnego dnia, z płaczem zadzwoniła do swojej matki i powiedziała tylko jedno zdanie. Telefon namierzono w Berlinie. Od tej pory nie ma z nią kontaktu.
Jeszcze tego samego dnia Patrycja zadzwoniła do mnie, płakała i mówiła do kogoś z kim była, że „nigdzie nie jedzie”. Ten telefon mnie przeraził i natychmiast zgłosiłam zaginięcie córki na policji – mówiła pani Zuzanna, matka zaginionej nastolatki w rozmowie z dziennikarzami WP.pl
Jak dowiadujemy się z internetowego ogłoszenia, 17-latka wykonała połączenie z nieznanego numeru. Telefon został zlokalizowany na dworcu kolejowym Ostbanhof w Berlinie, z którego obsługiwane są połączenia dalekobieżne.
Okazało się, że to telefon jakiejś kobiety, Niemki. Zauważyła na dworcu płaczącą dziewczynę. Podeszła do niej i zapytała, czy nie potrzebuje pomocy. Patrycja poprosiła ją o to, aby mogła skorzystać z telefonu. Tłumaczyła, że jej telefon nie działa – wspominała matka.
Funkcjonariuszom policji udało się skontaktować z Niemką, do której należał telefon, jednak ta była tylko przypadkowym przechodniem i opuściła dworzec chwilę po rozmowie.
Jak czytamy w ogłoszeniu opublikowanym m.in. na portalach społecznościowych – Patrycja była ubrana w czarne legginsy oraz bluzę i buty Nike w tym samym kolorze. Ma 152 cm wzrostu, 50-52 kg, zielono-szare oczy, włosy jasny blond. Jej cechą charakterystyczną jest bardzo jasna karnacja.
Źródło: WP.pl / NCzas.com