Wojna miedzy Weroniką Rosati a ojcem jej córki, Robertem Śmigielskim nabiera na sile! Aktorka po publicznym praniu brudów i zażądaniu przez aktorkę alimentów w wysokości 20 tysięcy miesięcznie, uciekła z córką do ameryki. Teraz by bardziej uprzykrzyć życie Śmigielskiemu chce zakazu zbliżania dla niego do dziecka.
Własnie z tego powodu Robert Śmigielski skierował sprawę do sądu, aby uregulować sprawy władzy rodzicielskiej nad ich roczną córką Elizabeth. Od dawien dawna była para spotkała się fizycznie, w sądzie. Tam oczywiście doszło po raz kolejny do karczemnej awantury.
Na nagraniu opublikowanym przez serwis Fakt24 można zobaczyć, jak Śmigielski awanturuje się z Rosati na sądowym korytarzu, zarzucając jej, że popełniła przestępstwo wylatując z Elizabeth do Stanów bez jego zgody. Widać złość i wręcz nienawiść w oczach obojga.
„Zabranie dziecka bez mojej zgody to jest prawie porwanie rodzicielskie” – powiedział Śmigielski.
„Proszę pokazać, kiedy pytałaś o zgodę na zabranie za granicę dziecka. To nie jest twoja własność. Ty musisz pytać się o zgodę na wyjazd!” – krzyczał Śmigielski.
„A kiedy zabroniłeś?” – odparła zdenerwowana aktorka.
„A w ogóle chciałam ci powiedzieć, że masz się trzymać 91 metrów ode mnie.”- odparła hardo Rosati.
„W Polsce nie obowiązuje to prawo” – zripostował ortopeda.
„Nieprawda, obowiązuje wszędzie na świecie” – odparła aktorka.
„Nie jesteś Amerykanką. Chcę zobaczyć dziecko” – powiedział z błyskiem nienawiści w oku.
„Możemy to skonfrontować, ale nie za pośrednictwem prasy. Złożyłeś ten wniosek nie po to, żeby się zobaczyć z córką, tylko po to, żeby się wybielić w prasie. Robisz przedstawienie przed prasą… Tak właśnie moje życie wyglądało” – zakończyła Rosati.
Jak widać szans na zażegnanie sporu nie ma. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że czeka nas jeszcze niejedna publiczna kłótnia niespełnionej aktorki i ortopedy.
Źródło: Fakt24.pl