Do LGBT+ trzeba dodać literę „S”. Chodzi o… syreny

Syrena Fot. twitter
REKLAMA

Utrata poczucia tożsamości płciowej i chęć zostania kobietą lub w przypadku niewiast – mężczyznąto już anachronizm. Różne „transy” przestają robić wrażenie, ale oto pojawi się nowe. Mamy kolejny przypadek, w którym „rewolucja transpłciowa” robi duży krok w kierunku postępu i człowiek rezygnuje ze swojego człowieczeństwa na rzecz transgatunkowości, w dodatku gatunku nieistniejącego. Tego już nic nie przebije (chyba) – mamy syreny.

CNN wyemitowała reportaż na temat osób, które „rezygnują z gatunku ludzkiego” i uznają się za… syreny. Redakcja informuje, że zjawisko miało już przybrać kształt globalnego trendu, który charakteryzuje się m.in. ubieraniem syrenich ogonów, które znamy z produkcji filmowych czy bajek dla dzieci. „Czuję, że mój ogon jest częścią mnie” – mówi jedna z takich trans-syrenek.

REKLAMA

Ta nowa moda pokazuje manowce, na które sprowadza ludzi promocja ideologii gender i transseksualizmu. Niejaka Udi Fringe, która też uważa się za syrenę mówi, że czuje się „wyjątkowo”. „To moja sprawa kim jestem” – dodaje. Porównała to zjawisko do homoseksualizmu i sytuacji osób nie potrafiących określić swojej płci, które „wychodzą z szafy”, tj. po raz pierwszy publicznie informują o swoich przekonaniach seksualnych. Trans-syreny mają nawet gorzej, bo jak mówi Fringe – wytłumaczenie się z tego, że jest syreną jest bardzo trudne.

Osoby szczególnie zaangażowane w ruch „ludzi-syren” podkreślają, że to coś więcej niż hobby czy moda. Tłumaczeniu zjawiska towarzyszy retoryka podobna do tej związanej z ideologią gender i transseksualizmem. „Ludzie-syreny” uważają, że natura nie powinna determinować tego za kogo się uważamy i każdy kto czuje się syreną ma do tego prawo.

Psychiatrów nikt jakoś nie woła. W reportażu CNN padają za to opinie o „fascynującej subkuturze”, „przechodzeniu z jednego gatunku w drugi” i „zdolnościach do zamieszkania w nowej, magicznej tożsamości”. I pomyśleć, że różnych Napoleonów, Hitlerów i Cezarów uznawano za obłąkanych.

„Syrena” Catlin Nielsen na łamach „Daily Mail” zwierza się, że nosząc ogon syreny czuje się bardzo naturalnie i swobodnie – „Czasami żartuję, że noszę protezę, ponieważ urodziłam się z okropną wadą wrodzoną, czyli nogami. […] Będąc syreną nie czuję, że coś chowam. Naprawdę czuję, że jestem sobą” – tłumaczy.

To nie są już odosobnione przypadki kliniczne, tylko plaga. W tym roku w Kalifornii odbędzie się piąta doroczna konwencja „ludzi-syren”, na której będą odbywać się sesje pływackie oraz warsztaty modelingu. Zwiększyła się też liczba zamówień na syrenie ogony dla dorosłych. Koszt produkcji z użyciem dobrych materiałów ma wynosić między kilkaset a kilka tysięcy dolarów. Mamy więc i „syreni” biznes. A śledź im wszystkim w…

Źródło: PCh24

REKLAMA