Służalczość Boniego zdobyła kolejny szczyt. Kuriozalne słowa o Marszu Suwerenności

Michał Boni. / foto: Wikipedia
Michał Boni. / foto: Wikipedia
REKLAMA

Wczorajszy marsz 1 maja zakończył się pełnym sukcesem! Mnóstwo ludzi i atmosfera wydarzenia sprawiły, że do medialnego boju „oburzenia i obrzydzania” ruszyli znani piewcy Unii Europejskiej, którzy już „niejednemu reżimowi nadstawiali”. 

Michał Boni w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf z „Gazety Wyborczej” wyrażał najwyższe oburzenie, że w 15. rocznicę przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, w stolicy odbył się marsz tych, którzy w krytyczny sposób oceniają Wspólnotę w obecnym kształcie.

REKLAMA

„Jest marsz faszystów, przywrócony, bo chciał go prezydent Warszawy zakazać. (…) Słusznie. Chociaż prawnicy mogą mieć tu różne zdania. Natomiast moim zdaniem to jest taki element wstydu i paradoksu. Dlatego tym bardziej powinniśmy być we wszystkich akcjach, we wszystkich marszach pozytywnych, piknikach europejskich i pokazywać, że to jest nasze, bo my jesteśmy w Europie” – mówił.

Boni podkreślał, że wybory musi wygrać Koalicja Europejska bo boi się tego, co powiedział Macron. Że wobec braku zgody na przyjmowanie imigrantów, Europa będzie chciała nas wykluczyć. Rozumowanie Boniego przypomina rozumowanie młodego szczeniaka, który doskonale wie, że za posłuszne wykonanie tego „co pan karze”, czeka go głaskanie po głowie. W innym przypadku? Bura i wara za drzwi.

I tacy ludzie mają reprezentować polskie interesy w Parlamencie Europejskim, skoro nawet bezsensowny bełkot prezydenta, którego we własnym kraju nie popiera prawie nikt, jest w stanie przerazić „wielkiego” reprezentanta, europosła Platformy Obywatelskiej?

To jeszcze jeden dowód na to, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego powinniśmy wybierać mądrze. Stawiać na ludzi, którzy potrafią dyskutować na zasadach partnerskich, a nie służalczych.

Źródło: Gazeta Wyborcza

REKLAMA