
Kinga Rusin pochwaliła się na Instagramie zdjęciami ze słonecznej Kalifornii. Gwiazda TVN nie może jednak cieszyć się długim weekendem, ale nie tylko dlatego że pracuje, ale przede wszystkim przez kolejny potworny problem, który rzekomo miał dotknąć naszą planetę.
Kinga Rusin to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w TVN. Prowadzące weekendowe wydania programu „Dzień Dobry TVN” pojawia się w przestrzeni publicznej od lat, a jej profile na Instagramie czy Facebooku śledzi bardzo dużo osób. Dziennikarka zajmuje się też wieloma absurdalnymi problemami.
Zajmowała się już wydumanym problemem odstrzałów dzików, który był podobny jak w minionych latach, stawała w obronie karpia czy nawet drzew. Już chyba tylko mordowane dzieci nienarodzone nie zyskały jej wsparcia. Tym razem Rusin wspomniała o kolejnym problemie, który rzekomo trapi Ziemię.
W swoim wpisie Rusin zaprzeczyła jakoby pojechała do Kalifornii w poszukiwaniu słońca. – Oj, nie uciekłam tu bynajmniej przed deszczem, jak wylądowaliśmy to padało (…) Przy okazji, skoro rozmawiamy o deszczu, to cieszę się że trochę go w końcu w Polsce spadło – napisała dziennikarka.
– Tańczyłabym w tym deszczu i prosiła o więcej! Mamy w tej chwili już blisko trzyletni deficyt opadów i za nami kolejną bezśnieżną zimę – alarmuje Rusin. – Nie wspomnę tu o uprawach i sadownictwie oraz pustynnieniu grożącym Polsce centralnej. Te opady z ostatnich dni to kropla w morzu potrzeb – dodaje.
A teraz kilka informacji. Roczna suma opadów na przestrzeni lat: 2018 – 436.4 mm, 2017 – 745.2 mm, 2016 – 805.6 mm, 2015 – 659.2 mm, 2014 – 750.6 mm, 2013 – 489.5 mm. Jak zatem widzimy choć rok 2018 był najuboższy z ostatnich sześciu pod względem opadów, to nie był to jakiś dramatyczny spadek.
Podobnie jak w przypadku większości innych danych, gdybyśmy nanieśli je na wykres to z roku na rok – raz by on nieco rósł, by później znów spaść. Takie zmiany mogą wynikać jedynie z kwestii naturalnych wahań, które muszą występować na przestrzeni lat.