Czy Jan Kulczyk ukrywa się we Francji? Odnaleziono tam już jednego „zmarłego” miliardera [FOTO]

Zamek Chateau de Madrid oraz Jan Kulczyk. / foto: castlepanoramio.com/flickr.com
Zamek Chateau de Madrid oraz Jan Kulczyk. / foto: castlepanoramio.com/flickr.com
REKLAMA

Co i raz pojawiają się kolejne doniesienia o tym, że Jan Kulczyk żyje. Tym razem jeden z Internautów sugeruje, że Kulczyk widziany był we Francji, przytacza też szereg interesujących faktów. W tym kontekście warto przypomnieć postać ukraińskiego miliardera, który miał nie żyć, a został odnaleziony przez służby właśnie we Francji.

Temat śmierci jednego z najbardziej znanych Polaków, miliardera Jana Kulczyka, powrócił do opinii publicznej w ubiegłym roku. Od tego czasu w sieci co chwilę pojawiają się doniesienia mówiące o tym, że mężczyzna żyje. Miał być widziany już między innymi na Cyprze, w Egipcie, a także we Francji.

REKLAMA

ABW sprawdza wszystkie doniesienia

Sprawdzając szczegóły oraz wypowiedzi pracowników ABW proszących o anonimowość, jak również podpierając się zwykłym zdrowym rozsądkiem, można przypuszczać, że Jan Kulczyk wciąż żyje. Jeszcze dwa lata temu ABW sprawdzało dosłownie każdą informacje na temat możliwego pobytu Jana Kulczyka w krajach bliższych i dalszych.

Wielu wspólników Kulczyka zakładało, że – w atmosferze przekonania, że PiS wygra wybory i zniszczy „układ III RP”, którego Kulczyk był symbolem – ten pójdzie na wojnę z aparatem państwa, by uchronić swoje imperium.

– Jednak Kulczyk nie szykował się do wojny. Według naszych informacji na jego decyzję wpłynęła wizyta dwóch „smutnych panów” z Agencji Wywiadu. Oficerowie przekazali mu, że nie będą w stanie dłużej go chronić. I dziękują za lata wzajemnej owocnej współpracy – czytamy w gf24.pl.

Ukraiński miliarder miał nie żyć – ukrywał się we Francji

W październiku ubiegłego roku policja aresztowała ukraińskiego miliardera, który od 2015 roku ukrywał się, ale wiódł luksusowe życie na zamku we francuskiej Burgundii. Wcześniej bogacz upozorował własną śmierć.

Europol aresztował ukraińskiego miliardera, który miał od 3 lat nie żyć. Jak się okazało sfingował swą śmierć i żył w otoczeniu luksusu na zamku Chateau de la Rochepot we francuskiej Burgundii.

Śledztwo prowadził Europol we współpracy z policją ukraińską i Luksemburga. Wszczęto je w styczniu tego roku po tym, jak podejrzenia wzbudziła transakcja nabycia posiadłości od Luksemburskiego funduszu. Potem ustalono, że miliarder nie tylko żyje, ale pławi się w luksusach gdzieś na terenie Francji.

Jan Kulczyk ukrywa się we Francji?

Historia związana ze śmiercią Jana Kulczyka do złudzenia przypomina tą związaną z ukraińskim miliarderem. Według doniesień jednego z Internautów, który śledzi tę sprawę, Kulczyk przebywa w ostatnich latach we Francji, gdzie ukrywa się w swojej posiadłości Chateau de Madrid nieopodal Niecei.

– Jan Kulczyk żyje, większość czasu spędza na swoim Jachcie i w Zamku Chateau de Madrid w Villefranche sur Mer, nieopodal Nicei – czytamy na Twitterze „The Saint”.

Chateau de Madrid to luksusowy zamek należący do rodziny Kulczyków, który położony jest nad urwiskiem tuż przy Morzu Śródziemnym. Zamek choć ma już kilkaset lat to urządzony jest wyjątkowo nowocześnie, a na zdjęciach sprzed kilku lat widać m.in. basen na jego dachu.

To oczywiście nie jedyna posiadłość, jakiej dorobił się przed śmiercią Jan Kulczyk. Oprócz posiadanego majątku w Polsce, miliarder posiadał też apartament w najdroższej dzielnicy Londynu MyFair, olbrzymi dom w szwajcarskim Saint Moritz, dom na Sardynii czy apartament w Miami.

Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Otwarta brama Chateau de Madrit . Foto: google maps
Otwarta brama Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Brama Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps
Chateau de Madrit . Foto: google maps

Powyższe informacje oraz komentarze zostały przekazane we wpisie na Twitterze. Informacje zawarte we wpisie, ani komentarzach nie odzwierciedlają stanowiska redakcji.

REKLAMA