
Rodzice francuskiej szkoły w departamencie Isere nie pogodzili się z likwidacją jednej z klas. Zorganizowali przed szkołą pikietę i wynajęli do protestu… stado owiec. Przesłanie miało być proste: uczniowie nie są stadem baranów.
Hodowca z Crêts en Belledonne (Isère) przyprowadził na wiec stadko około pięćdziesięciu owiec, które „wsparły” rodziców. W szkole ma być w przyszłym roku mniej uczniów i władze zadecydowały o likwidacji jednej z 11 klas w szkole im. Julesa Ferry.
Owce wpędzono na dziedziniec i poproszono dyrekcję, by wpisać owe barany i owieczki na listę uczniów, co dopełniłoby wymaganą przepisami frekwencję i pozwoliło uratować klasę.
Merowi wręczono z kolei symbolicznie akty urodzenia 15 owieczek, by je wpisał na listę uczniów o miał”podkładkę” pod uratowanie klasy.
Rodzice zamknięcie klasy uważają poza tym za marnotrawstwo publicznych pieniędzy, bo zaledwie kilka lat temu kosztem 82 tys. euro szkołę rozbudowano.