
Jak się okazuje to nie ogólny i coraz niższy poziom bezpieczeństwa francuskich ulic, ale protesty „żółtych kamizelek” przeganiają turystów z Francji. Co prawda jeszcze nikt nie spotkał „żółtych kamizelek”, które atakowałyby turystów, a migrantów okradających ich np. w okolicach Luwru, można zobaczyć codziennie, ale Macron wie jak rozprawiać się z politycznymi przeciwnikami.
W 2017 i 2018 Francja odbudowywała ruch turystyczny, który załamał się po fali ataków terrorystów islamskich. Po dwóch latach wzrostu, może być jednak gorzej. W pierwszym kwartale tego roku odnotowano spadek liczby turystów w hotelach o 2,5%. W przypadku gości z zagranicy jest to jednak prawie aż 5%.
L'activité touristique en recul en France, pénalisée par les «#giletsjaunes» en particulier à #Paris !… https://t.co/0uWJbsL2Lf
— Oxygène Paris ! ☘️ (@oxygene_paris) May 9, 2019
Dobrze radzą sobie tylko najdroższe hotele luksusowe, które żądnych spadków gości nie odnotowały (także te należące do Sułtana Brunei, które miano bojkotować ze względu na wprowadzenie w sułtanacie kary śmierci dla gejów).
Najbardziej dotkniętym spadkiem regionu jest Ile-de-France, czyli region paryski. W innych częściach Francji spadek liczby turystów wyniósł tylko 0,8%. W kurortach narciarskich odnotowano wzrost gości z zagranicy o 4,2%.