Katastrofa tego myśliwca nadal pozostaje zagadką. Znaleziono jego szczątki, a dalej nie wiadomo co się tam stało

Myśliwiec F-35A. Foto: wikimedia
Myśliwiec F-35A. Foto: wikimedia
REKLAMA

Japończykom udało się odnaleźć szczątki myśliwca F-35A, który zaginął podczas ćwiczeń nad Pacyfikiem. Przyczyna katastrofy nadal pozostaje tajemnicą.

O znalezieniu na dnie oceanu fragmentu owiewki samolotu, a także rejestratora danych lotu poinformował japoński minister obrony Takeshi Iwaya na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

REKLAMA

Fragmenty samolotu udało się zlokalizować po prawie miesiącu poszukiwań. Operację wyciągnięcia szczątków prowadził specjalnie wynajęty przez Japończyków statek do poszukiwań głębinowych DSCV Van Gogh.

Wydawać by się mogło, że przybliża to rozwiązanie zagadki nagłego zniknięcia japońskiego F-35A. Okazuje się, że jest dokładnie odwrotnie.

Takeshi Iwaya określił stan wydobytego rejestratora rejestratora danych lotu jako „fatalny”. Brakuje w nim kluczowej części zapisującej dane.

Na konferencji nie przedstawiono wydobytych fragmentów, ani ich zdjęć. Nie podano też co może być przyczyną takiego stanu rzeczy.

Należący do Japońskich Powietrznych Sił Samoobrony F-35A zaginął 9 kwietnia. Samolot brał udział w ćwiczeniach polegających na symulowanej walce dwóch par samolotów F-35A w porze nocnej.

Za sterami maszyny siedział major Akinori Hosomi, 43-letni, doświadczony pilot z nalotem 3200 godzin, z czego 60 na tym typie myśliwca.

Myśliwiec wystartował z bazy Misawa i zaginął około 135 km od niej nad wodami Oceanu Spokojnego. Zanim zniknął z radarów pilot zdążył wysłać automatyczny sygnał o przerwaniu ćwiczeń. Próby nawiązania kontaktu radiowego nie przyniosły rezultatu.

12 myśliwców F-35A posiadanych przez Japońskie Powietrzne Siły Samoobrony pozostaje uziemionych od momentu katastrofy.

W rejonie poszukiwań nadal pozostają okręty japońskiej floty. Jest to związane z obawami o możliwość wykradzenia wraku i poznanie sekretów myśliwca F-35 przez Chiny lub Rosję.

REKLAMA