
Rozstanie z Marcinem Dubienieckim, jak się okazuje, nie oznacza problemów Marty Kaczyńskiej. Ta stale łączona jest z byłym partnerem i często musi komentować niepoprawne, według polityków PiS i Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedzi byłego partnera. Teraz również nie będzie zadowolona.
Tym razem chodzi o sprawę plakatów rozwieszanych w okolicach kościoła św. Dominika w Płocku, na których widniała postać Matki Boskiej z aureolą w kolorach tęczy, która miała bezpośrednie odniesienie do społeczności LGBT.
Głos w sprawie zabrał znany politolog, były polityk Marek Migalski. W swoim wpisie na twitterze sarkastycznie odniósł się do sprawy pisząc m.in ironiczne pytanie o to, kiedy państwo zacznie ścigać osoby uprawiające seks przedmałżeński, ponieważ takowe działanie obraża Boga i chrześcijan. Tekst niemal natychmiast wywołał falę komentarzy, a jednym z odpowiadających był właśnie były mąż Marty Kaczyńskiej, mecenas Marcin Dubieniecki.
Gdyby tak było, to obecna władza musiałaby zamknąć połowę swojej partii, a druga połowa musiałaby poczekać, aż zwolnią się miejsca w aresztach – napisał.
Gdyby tak było to obecna władza musiałaby zamknąć polowe swojej partii a druga połowa musiałaby poczekać aż zwolnią się miejsca w aresztach 😀 https://t.co/HAQ54fQ2A9
— Marcin Dubieniecki (@Dubieniecki) 7 maja 2019
Takie słowa na pewno nie spodobają się prezesowi Prawa i Sprawiedliwości, Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz innym politykom partii rządzącej. Można przewidywać tym samym, że Marta Kaczyńska po raz kolejny będzie musiała tłumaczyć się wujkowi ze słów swojego byłego męża.
Źródło: Twitter.com/Marek.Migalski / NCzas.com