Zmiana prezydenta na Ukrainie, to dramat dla Sławomira Nowaka. Pan od zegarków wyleci z roboty?

Sławomir Nowak. Foto: PAP
Sławomir Nowak. Foto: PAP
REKLAMA

Sławomir Nowak jest prezesem państwowej agencji drogowej na Ukrainie. Przynajmniej na razie. Nie wykluczone, że z powodu zwycięstwa Wołodymyra Zeleńskiego już wkrótce będzie musiał szukać nowej fuchy.

W 2016 roku ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko dał Nowakowi obywatelstwo tego kraju. Był to jeden z formalnych warunków, jakie były minister transportu musiał spełnić, żeby zostać prezesem państwowej agencji drogowej za naszą wschodnią granicą.

REKLAMA

Szybko okazało się, że ta fucha jest niezwykle intratna. W 2018 roku Nowak zarobił 238 tys. zł – co daje średnio ok. 19 tys. zł miesięcznie. To jednak może niedługo się skończyć.

Wróciłem niedawno z Kijowa i tam o odejściu Nowaka sporo się mówi –przyznał cytowany przez „Super Express” ważny polityk opozycji.

Ale nie przez żadne skandale, ale dlatego, że na Ukrainie zmieniła się władza. Poroszenko był przyjacielem Tuska i Nowak jako człowiek byłego premiera dostał robotę – dodał.

Sławek jest bardzo dobrze postrzegany na Ukrainie. Ale gdyby się okazało, że nowy układ władzy wiązałby się z odejściem Nowaka z funkcji, byłby to zły początek prezydentury Zeleńskiego – ocenił w rozmowie z se.pl Michał Kamiński.

Źródło: se.pl

REKLAMA