Francuscy komandosi przy współpracy ze służbami amerykańskimi odbili 4 porwanych w Beninie zakładników. W czasie akcji zginęło 2 żołnierzy.
Do akcji doszło w Burkina Faso. 2 francuskich obywateli zostało porwanych w Beninie w czasie wycieczki po rezerwacie Pendjari. Stamtąd zostali przewieszeni do sąsiedniej Burkina Faso. Najprawdopodobniej porywacze należący do jednej z grup islamskich terrorystów działających w tym regionie Afryki chcieli przewieźć porwanych do Mali. Okaleczone ciało przewodnika uprowadzonych Francuzów znaleziono wcześniej w Beninie.
Francuskie i amerykańskie służby wywiadowcze obserwowały ruch konwoju z porwanymi przez pustynne regiony Sahelu. Dopóki wszyscy znajdowali się w ruchu akcja była niemożliwe ze względu na ukształtowanie terenu, który był całkowicie otwarty i nie pozwalał na dyskretne zbliżenie się do islamistycznych terrorystów.
Dopiero gdy porywacze zatrzymali się podjęto decyzję o odbiciu porwanych. Zgodę wydał prezydent Macron. Działania zostały przyspieszone ze względu na ryzyko przekazania porwanych islamistom z grupy Katiba Macina z Mali
Do akcji ruszył 20-osobowy oddział komandosów francuskiej Marynarki Wojennej, który jest częścią działających w afrykańskim Sahelu sił Barkhane zajmujących się walką z terrorystami. Komandosi należeli do specjalnej grupy uderzeniowej Sabre (Miecz). Jak poinformował generał Francois Lecointre środków transportu i sprzęt medyczny dostarczyła armia Burkina Faso.
W czasie akcji zginęło 2 francuskich komandosów – 33-letni Cedric Pierrepont i 28-letni Alain Bertoncello. Zabito 4 islamskich terrorystów. Jak się okazało porwanych była czwórka. Oprócz 2 Francuzów także Amerykanin i obywatel Południowej Korei. Gdy przystępowano do akcji nie wiedziano o ich uprowadzeniu.
Ciała 2 poległych żołnierzy sprowadzono do Francji, gdzie w Paryżu na Placu Inwalidów odbędzie się specjalna uroczystość na ich cześć. Uczestniczyć w niej będzie m.in. prezydent Francji Macron.