O tym, że Magda Gessler nie przebiera w słowach przekonujemy się praktycznie w każdym odcinku „Kuchennych Rewolucji” nie inaczej było także i tym razem. Właściciele restauracji „Pierogatka” w Kaliszu musieli wysłuchać naprawdę dużo negatywnych opinii na temat swojego biznesu.
16 lat pracy w gastronomii i spełnienie marzeń, zostanie właścicielem własnej restauracji, tak rozpoczyna się historia Krzysztofa. Bar z pierogami w centrum Kalisza początkowo okazał się prawdziwym hitem, dobra passa nie trwała jednak długo.
Ciągłe zmiany w menu, rozszerzanie oferty o sushi, sałaty czy dania mięsne oraz dziwne zainteresowania właściciela do grania w serialach telewizyjnych. Wszystko to złożyło się na problemy, które mocno odbiły się na finansach.
Już od samego początku, gdy Magda Gessler pojawiła się w restauracji, zdecydowanie nie była zachwycona pierwszymi wrażeniami.
Okna są potwornie brudne (…) Nie chce się tu wchodzić. To wygląda na opuszczoną melinę – mówiła.
Nie lepiej było, gdy spróbowała dań podanych przez kuchnię.
Pierogi pachną kwaśnym serem. W sumie jest to bardzo niesmaczne (…) ten boczek jest okropny, bo jest malowany (…) Wy się po prostu na niczym nie znacie – skomentowała.
Wszędzie jest taki sam syf. Sprzątane było tylko po wierzchu na mój przyjazd (…) Ale syf, ale robale (…) Nie pamiętam, kiedy widziałam taki chlew – krzyczała, gdy zobaczyła restauracyjne zaplecze.
Początkowo chciał, aby rewolucje zostały przerwane, ale kolejnego dnia zmienił zdanie. Przyjaciele pomogli Krzysztofowi i jego narzeczonej posprzątać lokal.
Po długich, żmudnych pracach udało się doprowadzić restaurację do czystości, a Magda Gessler, jak zwykle, przyjęła rolę nie tylko kucharki ale także terapeutki i psycholog.
Lokal zmienił swoją nazwę na „Pomidorowe bistro” i zaczął oferować m.in. konfitury z pomidorów, które natychmiast przypadły do gustu gości.
Jedzenie jest wzruszające, przepyszne – stwierdziła Magda Gessler, gdy po kilku tygodniach wróciła do Kalisza.
Źródło: TVN / NCzas.com