Protesty „Żółtych Kamizelek” znów opanowują Francję. W ruch poszedł gaz [VIDEO]

Żółte kamizelki. / foto: Prt Sc La Plume Libre
Żółte kamizelki. / foto: Prt Sc La Plume Libre
REKLAMA

Kolejna sobota i kolejny akt protestów we Francji. Na kilka dni przed wyborami europejskimi odpuszczono sobie Paryż. Największe manifestacje zapowiedziano tym razem w Lyonie, Nantes i Tuluzie.

W poprzednią sobotę MSW podało liczbę 19 tys. manifestantów w całej Francji i był to najniższy wynik od początku protestów w listopadzie ub. roku. Wg „Żółtego Numeru”, który zajmuje się alternatywnym liczeniem było 40 tys. osób.

REKLAMA

Dzisiaj na godzinę 14 MSW podaje liczbę 2,7 tys. demonstrantów we Francji i tylko 600 w Paryżu. Liczby raczej zaniżone, ale frekwencja jest mniejsza. W Paryżu zebrano się pod ministerstwem finansów, chociaż w tym tygodniu centrami protestu są Lyon i Nantes.

W Lyonie znacznie powiększono obszary z zakazem wstępu dla demonstrantów w centrum miasta. Hasłem dnia jest protest przeciw „prywatyzacji naszych dóbr publicznych”. Miejscowa prefektura postanowiła wzmocnić system bezpieczeństwa, blokując dzielnice Nord-Presqu’île, Victor Hugo-Perrache, Part-Dieu i Vieux-Lyon.

Najbardziej niebezpiecznie miało być w Nantes, gdzie swój przyjazd zapowiedzieli radykałowie i „czarny blok”. Prefektura spodziewała się przybycia około 500 zadymiarzy. Centrum miasta zostało ogrodzone i przeprowadzano tu prewencyjne kontrole drogowe i w pociągach. Pomimo tych środków, to właśnie w Nantes doszło do pierwszych w tą sobotę zadym i użycia gazu.

Protestowano także „tradycyjnie” na rondach na prowincji i autostradach. Na jednej nich wymuszono bezpłatne bramki:

REKLAMA