Rychło w czas. Niemcy zastanawiają się nad budową u siebie meczetów z opodatkowania muzułmanów taksą religijną. Berlin ma dość wpływów tureckich

Wielki Meczet w Kolonii/Fot. Raimond Spekking, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
Wielki Meczet w Kolonii/Fot. Raimond Spekking, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
REKLAMA

W Niemczech pojawiła się idea wprowadzenia podatku religijnego dla muzułmanów. Pieniędzy tych finansowano by m.in. budowę nowych miejsc kultu islamskiego. Zwolennicy podkreślają, że ograniczyłoby to wpływy zagranicy, bo budowę meczetów wspomagają do tej pory przede wszystkim organizacje salafitów i Turcja.

Rząd kanclerz Angeli Merkel przygotował przepisy, które media nazwały już „meczetowym podatkiem”. Wg „Bilda” byłoby to po prostu wprowadzenie podatku religijnego, który obowiązuje w tym kraju wyznawców religii chrześcijańskich, także dla muzułmanów.

REKLAMA

Podatek religijny wynosi około 8 – 9% kwoty podatku dochodowego. W Niemczech jest co najmniej 5 milionów muzułmanów, czyli około 6% całej populacji. Berlin uważa, że inicjatywa taka powinna wyjść od poszczególnych krajów związkowych – landów. Wg „Die Welt” krajowe rządy landów chętnie taką inicjatywę podejmą.

Rząd Meklemburgii-Pomorza już oznajmił, że może na wzór podatku od katolików i protestantów rozciągnąć taką możliwość i na muzułmanów. W „niemieckim islamie” widzi się możliwość zmniejszenia radykalizacji muzułmanów w tym kraju. Rząd Badenii-Wirtembergii też wyraził wolę „dokładnej analizy” tego pomysłu.

Berlin ma ostatnio nie najlepsze stosunki z Ankarą, więc dodatkowo odcięcie meczetów od zagranicznego finansowania z Turcji byłoby pewnym zabezpieczeniem dla Niemiec. Oblicza się, że około 900 meczetów jest finansowanych i prowadzonych przez sunnicką organizację Ditib, która działa pod egidą rządu w Ankarze.

Pomysł może i ciekawy, ale pokazuje dość rewolucyjną zmianę. Podatek Kościelny (Kirchensteuer) dotyczy tylko kościołów ewangelickiego, katolickiego, starokatolickiego i wspólnot żydowskich. Dołączenie tu islamu oznacza uznanie tej religii za jedno z wyznań państwa.

Jest też inne zagrożenie. Podatku tego nie płacą bezwyznaniowcy. Niestety, dość często, chcąc zaoszczędzić trochę pieniędzy, takie deklaracje bezwyznaniowości składali np. emigrujący do Niemiec Polacy. Należy jednak pamiętać, że informacja o wystąpieniu jest automatycznie jest przekazywana do rodzimej wspólnoty w Polsce, więc wówczas przestawali członkami Kościoła nie tylko na terenie Niemiec. Przy pogrzebie, ślubie lub chrzcie mogła czekać ich przykra niespodzianka.

Nie można wykluczyć, że tą samą drogą pójdą dość często muzułmanie. Wówczas pieniędzy na „meczety niemieckie” i tak nie będzie, w statystykach co prawda zmniejszy się liczba wyznawców islamu, ale poza statystykami, te społeczności będą rosły i wymuszały presją powstawanie nowych meczetów, które w razie czego i tak chętnie sfinansuje Turcja. W dodatku, kto zapewni, że po wybudowaniu meczetów z podatków, zwolnione w ten sposób środki, zagraniczne centra islamu nie przekażą na dodatkowy rozwój tej religii.

REKLAMA