Wygrała milionerów i trafiła na celownik…oszustów! Zwycięzca programu TVN o mało nie straciła pieniędzy

Pani Kasia, zwyciężczyni Milionerów/Fot. YouTube
Pani Kasia, zwyciężczyni Milionerów/Fot. YouTube
REKLAMA

Zaledwie miesiąc temu została milionerką dzięki programowi „Milionerzy”, a już stała się ofiarą próby oszustwa. Katarzyna Kant-Wysocka, mieszkająca na co dzień w Gdańsku, musiała uporać się z fikcyjnym amerykańskim żołnierzem, który próbował wyłudzić od niej pieniądze.

Do próby oszustwa nie doszło jednak bezpośrednio po wygranej, a dwa lata wcześniej, kiedy to Kant-Wysocka otrzymała wiadomość e-mailową. Znajdował się w niej list od Patricka, żołnierza stacjonującego w Afganistanie.

REKLAMA

Pierwsza wiadomość przyszła w sierpniu 2017 roku. Mężczyzna mówił, że ma 56 lat, jest wdowcem i ma syna. Maile, które od niego otrzymywałam, były tłumaczone w translatorze, co sprawiało, że brzmiały trochę komicznie. Od razu wiedziałam, że sprawa wiąże się z oszustwem – wspominała w rozmowie z Fakt24.

Kobieta natychmiast skojarzyła fakty i zrozumiała, że „Amerykanin” próbuje ją oszukać. Najlepiej świadczyła o tym treść wiadomości, która ewidentnie przetłumaczona została za pomocą systemowego translatora.

Mam na imię Patrick Jonathan, mam 56 lat. Mieszka w Mount Savage w stanie Maryland, w Stanach Zjednoczonych (…) Straciłem żonę trzy lata temu w wypadku samochodowym. Mam syna, który ma 14 lat. Nazywam się mój syn Barry, jest dobrym i inteligentnym chłopcem, a ja go z szacunkiem czuję, ponieważ jest moją kopię – tak brzmieć miał mail.

Kant-Wysocka jeszcze przez kilka dni próbowała utrzymywać kontakt z oszustem m.in. po to, aby sprawdzić jak rozwinie się sytuacja.

Przekonywał, że pieniędzy nie może wysłać przelewem z powodu wojny i terroryzmu. Zaproponował zatem, że dostarczy je do Polski za pomocą przesyłki dyplomatycznej. Na to potrzebne były jednak moje pieniądze; na początek 1950 dolarów tytułem różnego rodzaju opłat celnych. Wszystko po to, byśmy w końcu mogli zacząć wspólne życie w Polsce – mówiła.

Kobieta w kolejnych mailach przesłała fikcyjne potwierdzenie przelewu i od tego momentu słuch po „Patricku” zaginął. Jak sama wspomina, opowiada tą historię w mediach, aby przestrzec inne kobiety przed takimi próbami oszustwa.

Źródło: Fakt24 / NCzas.com

REKLAMA