„Cenzura klimatyczna” – tego jeszcze nie było. We Francji chcą zakazać krytykowania „dogmatu” o zmianach klimatycznych

Zmiany klimatu - zdjęcie ilustracyjne. / fot. pixabay.com
Zmiany klimatu - zdjęcie ilustracyjne. / fot. pixabay.com
REKLAMA

Wszystko zaczęło się od dyskusji telewizyjnej na kanale Cnews. Na antenie starła się działaczka ekologiczna i kandydatka do PE Claire Nouvian z Élizabeth Lévy, szefową miesięcznika „Causeur”, który walczy m.in. z szeroko pojętą polityczną poprawnością.

Teoretycznie dyskusja jakich wiele. Levy skrytykowała niemal „religijną” naturę dyskursu ekologów i podważyła kilka dogmatów narzucanych przez Zielonych społeczeństwu. Jej zdenerwowana adwersarka poszła jednak dużo dalej.

REKLAMA

Claire Nouvian wezwała do cenzurowania „negacjonistów” zmian klimatycznych. Skierowała też w tej sprawie petycję do CSA (państwowej Najwyższej Rady Audiowizualnej), by ta napomniała media, że nie mogą „służyć jako forum zaprzeczania globalnemu ociepleniu”.

W petycji stwierdziła, że globalne ocieplenie jest „udowodnionym faktem” i jest to „stwarzanie klimatu podejrzeń wobec nauki”, który otwiera drzwi do jej „zaprzeczania nauce”. Tymczasem nawet we Francji istnieje wiele pozycji naukowych rozprawiających się z klimatycznymi mitami.

Okazuje się, że „Jasnogród” nie waha się w obronie swoich dogmatów sięgać po środki administracyjne i kneblowanie przeciwników, czyli po parszywą cenzurę. Kolejny dowód na to, że „arbuzy” (z wierzchu zielone, w środku czerwone) to w dalszym ciągu piewcy totalitaryzmu.

REKLAMA