Pedofilia – temat zastępczy przed wyborami do PE. Film Sekielskiego i riposta Kaczyńskiego.

Tomasz Sekielski/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Stach Leszczyński
Tomasz Sekielski/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Stach Leszczyński
REKLAMA

Głośno reklamowany film Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele wywołał szerszą dyskusję o tym zjawisku. Po lewej stronie radosny chichot i przygotowywanie się do rewolucji kulturalno-cywilizacyjnej. Po stronie PiS „obrona Kościoła”, ale trochę na zasadzie – inne grupy zawodowe też mają swoich zboczeńców.

Tymczasem chciałoby się po prostu rozliczenia Kościoła ze Złem i oczyszczenia Go. Poruszona w filmie sprawa prezydenckiego kapelana ks. Franciszka Cebuli to przecież zarazem sprawa agentury w Kościele. SB wykorzystywała tego typu sprawy do szantażowania księży.

REKLAMA

Lewica dzisiaj ochoczo chce rozliczać biskupów z tuszowania pedofilii. A co z SB-ekami, którzy taką wiedzę posiedli i chociaż byli funkcjonariuszami państwa, zamiatali to pod dywan dla dobra swojej „pracy operacyjnej”? Może to ich należy powyciągać ich nor i postawić przed sądami?

Pedofilia jest rzeczą okropną. Jednak nie chodzi tu o współczucie wobec ofiar, ale o „młot na czarnych”, chociaż dotyczy to przekroju całego społeczeństwa. Kiedy G. Schetyna zapowiada „rozprawimy się pedofilią”, odbiorcy jego mowy odbierają to po prostu jako „rozprawę z Kościołem”.

W odwrotnym kierunku poszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński, który zapowiedział bezwzględne karanie za pedofilię oraz podniesienie wieku, od którego kontakty seksualne uważa się za pedofilię z obecnych 15 lat. Z tym, że dla „obrony” Kościoła, wskazał też na innych.

Na konwencji regionalnej PiS w Szczecinie J. Kaczyński mówił: „szczególnie surowo karani będą ci, którym dzieci zostały powierzone i to dotyczy oczywiście także księży, ale to dotyczy wszystkich (…) także znanych celebrytów”. Wzbudziło to rzecz jasna aplauz obecnych, ale też pokazało przedmiotowe traktowanie tych spraw.

Prezes PiS poczynił w tym kontekście aluzje do sprawy Polańskiego, który znalazł obrońców wśród ludzi dzisiaj tak ochoczo tropiących pedofilię w Kościele. Jak widać mniej liczy się pedofilia, niż polityczne poglądy pedofila. Smutne.*

Kiedy przypomina się dzisiaj o pedofilskich wyczynach księży sprzed lat, rzeczywiście warto pamiętać też Romanie Polańskim, Danielu Cohn-Bendicie, czy zachwytach nad książką”Lolita” Nabokova. Czasy się zmieniły i dziś wielu o „luzie moralnym” epoki po 1968 roku, by chciało pewnie zapomnieć. Najlepiej przykładać Kościołowi.

REKLAMA