Rozpoczyna się Eurowizja w Tel-Awiwie. Izrael wykorzystuje imprezę do promocji i ukrycia niewygodnych faktów [FOTO]

Welcome Tel-Awiw. / foto: Twitter: Eurowizja Poland
Welcome Tel-Awiw. / foto: Twitter: Eurowizja Poland
REKLAMA

Izrael jako gospodarz tegorocznej edycji festiwalu piosenki Eurowizji próbował wykorzystać ten fakt do poprawy wizerunku i zgodnie z „postępową filozofią” tego wydarzenia zaprezentować się jako kraj „tolerancji i wielokulturowości”.

Zamiast poprawy marki, wróciły jednak tradycyjne problemy, czyli przede wszystkim konflikt z Palestyńczykami. Na południe Izraela poleciały palestyńskie rakiety, nastąpił odwet i kiczowaty festiwal zszedł na dalszy plan.

REKLAMA

Turyści woleli zostać w domach i nawet film promujący festiwal przyniósł odwrotny skutek, bo spotkał się z oskarżeniami o antysemityzm i mizoginizm.

Konkurs Eurowizji debiutował po II wojnie światowej i miał leczyć rany rozdartej po wojnie Europy. Już dawno stracił swój sens i przemienił się w pstrokatą i poprawną politycznie imprezę, na której najmniej liczą się walory naprawdę artystyczne.

Izrael zdobył prawo do organizacji imprezy po tym, jak poprzedni konkurs wygrała izraelska piosenkarka Netta Barzilai z dość prymitywnym utworem „Toy”. Postanowiono go zorganizować w Tel Awiwie, otwartym np. dla gejów, z ładnymi plażami i nocnym życiem.

Miała to być okazja do poprawy wizerunku kraju. Zareagowali jednak z akcją „antypromocyjną” Palestyńczycy. Pojawiły się wezwania artystów do bojkotu, prowokacje.

Wielu europejskich artystów, w tym były lider Pink Floyd, Roger Waters, poparło apel o przeniesienie festiwalu w inne miejsce. Prze siedzibami krajowych TV organizowano demonstracje. Międzynarodowa opinia zwróciła uwagę na tematy, których Izrael chciał uniknąć.

W dodatku impreza finałowa zbiega się z rocznicą „Nakba”, dniem, w którym Palestyńczycy upamiętniają swoją gehennę z 1948 roku. Tego dnia planowane są w całym kraju i na terytoriach palestyńskich dziesiątki demonstracji i protestów przeciw festiwalowi Eurowizji.

Do Tel-Awiwu przyjechało na festiwal tylko około 15 tys. turystów. Rok temu Lizbona gościła z tej okazji 90 tys. osób. Warto też przypomnieć o kontrowersjach z anglojęzyczną wersją teledysku „Pali się” polskiego wykonawcy zespołu Tulia. Usunięto z niego m.in. ujęcie z kobietami pod przydrożnym krzyżem.

Źródło: AP

REKLAMA