REKLAMA

Jarosław Kaczyński to człowiek, który ukradł prawicę – napisał kiedyś Rafał Ziemkiewicz. I miał w pełni rację. Bo przecież Kaczyński nigdy prawicowcem nie był, nie jest i nie będzie. Zawsze wyśmiewał idee wolnościowe, bo ich nie rozumie. Z kolei, ogłupiony przez PRL-owską edukację, idei narodowych po prostu się brzydził. Chciał mieć centrową partię, którą nazwał Porozumienie Centrum. Z tą centrowością jednak mu nie wyszło. Przejął więc prawicę. W przejmowaniu miał zresztą praktykę – wcześniej przejął słynne kamienice, które umiejętnie przerobił na kamień węgielny swojego sukcesu politycznego.

Przeciętny odbiorca mediów zapytany, gdzie na politycznej mapie umieścić Jarosława i Lecha Kaczyńskich, wskazuje bez chwili wahania – na prawicy. I to takiej, od której na prawo jest już tylko ściana. Dla wyznawcy poglądów tradycyjnie kojarzonych z prawicą – czy to konserwatywnych, czy wolnorynkowych, czy narodowych – jest to absurdem. / Rafał Ziemkiewicz (18.11.2019, Plus Minus)

Bo na początku lat dziewięćdziesiątych prawica była goła, ale nie tyle wesoła, co zinwigilowana. Była też oczywiście naiwna i niestety głupia. Nie udało się jej zbudować odpowiedniego zaplecza organizacyjnego, które utorowałoby jej drogę do władzy. Jednak ciągle próbowała. Pięć lat temu w końcu udało jej się wyjść na poziom ponadprogowy. Niestety sukces w wyborach unijnych, do którego przyłożyłem rękę, został zmarnowany. W wyborach parlamentarnych wiatr w żagle złapał amorficzny Kukiz’15, który przyjął na pokład także część ruchów prawicowych – i to on wszedł do Sejmu. Jednak jego bezpostaciowość sprawiła, że ideowość się rozpłynęła.

REKLAMA

Jesienią ubiegłego roku nastąpił cud i prawica porozumiała się. Wolnościowcy zrozumieli, że żyją tu i teraz – więc czas na dostrzeżenie narodu. Narodowcy uświadomili sobie, że jedyna droga do wielkości narodu to wolny rynek. A zwolennicy życia pojęli, że jedyna droga w prawdzie, a prawdę w naszym życiu politycznym uosabia tylko idea wolnościowa i narodowa.

W efekcie prawica poszła dynamicznie w górę. Teraz ma szansę rozpocząć proces rewindykacji prawicowego elektoratu omamionego przez centrystów z PiS-u.

Wywołało to wściekły atak tych ostatnich pod hasłem „bij ruskiego agenta”. Oczywiście prawica ma tyle samo wspólnego z ruskimi agentami co PiS z prawicowością, czyli dokładnie nic. Więc ta paniczna kampania żadnego efektu nie przyniesie. Bo prawicowości nie da się sfałszować. A z PiS-u, podszywającego się pod tę ideologię, słychać teraz tylko fałszywe nuty – czy to w sprawie ustawy 447, czy to w sprawie wolności gospodarczej. Ludzie, którzy byli omamieni i głosowali na PiS, na szczęście zaczynają sobie to powoli uświadamiać.

W dodatku to dopiero początek. Trzeba sprawić, by do Konfederacji dołączyli prawicowcy z Kukiza i z PiS-u. Jest ich tam całkiem sporo, a niestety nie mogli w tych organizacjach wprowadzać w życie idei wolnościowych, narodowych czy prolajferskich. Jeśli dołączą, to będą mieli szanse to robić. A przecież na tym tak naprawdę nam wszystkim zależy. Bo kierownictwo PiS-u przecież po prostu nigdy w te wartości nie wierzyło.

Czas zrewindykować ideowe mienie, jakim jest prawicowość. Bo to nie jest mienie bezspadkowe, tylko ideowy majątek, który pechowo trafił w obce ręce. Mam nadzieję, że wybory do Parlamentu Europejskiego będą pierwszym krokiem do takiej rewindykacji.

NOWE E-WYDANIE „NAJWYŻSZEGO CZASU!” JUŻ W SPRZEDAŻY! POBIERZ WERSJĘ PDF (KLIKNIJ 

REKLAMA