Ostatni tryumf rozsądku. Facet, który został mistrzem USA w podnoszeniu ciężarów wszechkategorii kobiet jednak traci tytuł

Mary Gregory - transseksualny atleta. / Fot. Twitter (Adam Gwiazda)
Mary Gregory - transseksualny atleta. / Fot. Twitter (Adam Gwiazda)
REKLAMA

Pisaliśmy już o historii pochodzącego z Wirginii Mary Gregory, który w ramach transpłciowości uznał się za kobietę i wystartował w mistrzostwach USA w podnoszeniu ciężarów razem z płcią piękną. Facet pobił wszystkie rekordy, co specjalnie nie dziwi, i chwalił się swoim wyczynem na Twitterze.

Inni sportowcy przyjęli jego wyczyn mniej entuzjastycznie. Uznali to nawet za oszustwo. W końcu zareagowała także Amerykańska Federacja Podnoszenia Ciężarów, która go najpierw do zawodów dopuściła w imię politycznej poprawności. Teraz, chociaż naraża się na zarzut transfobii, ale uznała, że Gregory jest jednak mężczyzną i odebrała mu zdobyte nie tak dawno tytuły.

REKLAMA

Ktoś poszedł po rozum do głowy. Federacja uznała, że ważniejsza od „samoidentyfikacji płciowej” jest jednak identyfikacja fizjologiczna. Gregory jest zaś mężczyzną „w procesie zmiany płci”. Federacja w oświadczeniu napisała, że „podstawowe zasady dotyczące różnic płci w zawodach opierają się na klasyfikacji fizjologicznej, a nie na identyfikacji płciowej”.

Amerykańska federacja ostatecznie zakazała sportowcom w „procesie zmiany płci” rywalizacji ze sportowcami, którzy mają już określoną „tożsamość płciową”. Za zakazem padło 46 głosów, przeciwko 5. Ciekawe, że taka oczywistość jak to, że „mężczyźni mają naturalnie mocniejszą strukturę” wymagało badań i ostatecznie zostało zatwierdzone w demokratycznym głosowaniu. A przecież, co to jest koń, każdy… widzi.

REKLAMA