Marcin Jan Orłowski: Rada Najwyższa Ukrainy, ze strachem w oczach, pokazała Zełeńskiemu środkowy palec. Autorytarny plan wchodzi w życie

Wołodymyr Zełenski, Rada fot. instagam.com/ze2019 / youtube.com/tch
Wołodymyr Zełenski, Rada fot. instagam.com/ze2019 / youtube.com/tch
REKLAMA

315 głosów, tyle wystarczyło, aby obalić plan przygotowany przez Wołodymyra Zełenskiego i jego politycznych kompanów. Nie oznacza to jednak, że skończył się autorytarny sen o władzy absolutnej nowego prezydenta.

19 maja to data zaprzysiężenia, którą od kilkunastu dni usilnie promował Zełenski. Choć wszystko budowane pod propagandową przykrywką „szybkości wprowadzania zmian” i „woli narodu”, to jednak jasne było, że chodzi o coś zupełnie innego, a mianowicie przyspieszone wybory. Jeśli bowiem inauguracja nastąpiłaby po 28 maja to głowa państwa nie miałaby możliwości rozwiązania parlamentu.

REKLAMA

Pomimo, że głosowanie miało się odbyć początkowo 14 maja, to wiadomym było, że parlamentarzyści zrobią wszystko, aby do tego nie dopuścić. Politycy i eksperci przeciwni nowemu prezydentowi szukali wszelkich argumentów, aby głosowanie odbyło się później, a samo zaprzysiężenie po wspomnianym 28 maja.

Co zatem stało się dziś w Radzie Najwyższej? Tak jak można przeczytać w tytule, parlamentarzyści symbolicznie pokazali Zełenskiemu środkowy palec. Wszystko to jednak z ogromnym strachem w oczach i opuszczoną głową w dół. Politycy mieli bowiem świadomość, że swoim głosowaniem dają zielone światło do zwycięstwa „Sługi Narodu” w wyborach parlamentarnych.

Ktoś może pomyśleć, dlaczego zatem zagłosowali za 20 maja? Faktycznie, dzień wcześniej na Ukrainie obchodzone będzie święto Pamięci Ofiar Represji Politycznych i argument, iż w tym dniu nie powinno odbywać się tak ważne politycznie wydarzenie można uznać za właściwy. Jednak nie to jest w tym najważniejsze. Parlamentarzyści chcieli usilnie pokazać Zełenskiemu, że pomimo zdecydowanego zwycięstwa w wyborach, to jednak cały czas pozostaje ważnym ale nie jedynym politykiem w kraju.

Wszystko to jednak z myślą, z tyłu głowy, że przeciągnięcie inauguracji na inny termin będzie strzałem w tył głowy. Obywatele wymagają zmian „teraz”, a przekaz, który skutecznie wprowadza Zełenski jeszcze bardziej to napędza. Propaganda, którą mógłby zrobić Zełenski w przypadku wyboru 28 maja spowodowałaby natychmiastowy spadek poparcia dla wszystkich partii parlamentarnych, a znana polityczna zasada brzmi – lepiej poświęcić pojedynczych ludzi (Poroszenkę i premiera Hrojsmana) niż całą partię.

REKLAMA