Lewandowski szczerze o życiu w Niemczech: „Ordnung aż do przesady”

Robert Lewandowski cieszący się po golu z Borussią M. Fot. PAP/DPA Autor: Ina Fassbender
REKLAMA

Robert Lewandowski to jeden z najbardziej znanych sportowców w Polsce. Jego kariera potoczyła się tak, że większość może mu zazdrościć. Odniósł wielki sukces dzięki grze w niemieckich klubach.

W wywiadzie dla „Deutsche Welle” odniósł się jednak do niemieckiego stylu życia, a konkretniej do tego, jak żyje się w Monachium, które w jego ocenie jest dość specyficzne. Jak przyznał, widzi wiele różnic.

REKLAMA

„Jak zobaczy się, jakimi autami w Monachium się jeździ… Większość topowych, niemieckich marek. Przede wszystkim ciężko porównać zarobki. W Niemczech ludzie od dawna więcej zarabiają i są już z tym obyci, że zarabianie pieniędzy nie jest czymś złym, tylko oczywistym. I każdy do tego dąży. Nie chcę powiedzieć, że pieniądze są najważniejsze, ale ktoś, kto je ma, ciężko na nie zapracował i jako człowiek sukcesu, może być tu wzorem” − mówił w wywiadzie z „DW”.

Jak przyznał, zdziwił go także wszechobecny rygor. „W pierwszym tygodniu jak się przeprowadziłem do Niemiec, na odcinku dwóch kilometrów na tej samej trasie dostałem trzy mandaty. Limit wynosił 50 km/h, a ja jechałem 56, 59, 57. Myślałem, że jak jadę 60 czy nawet 65 to będzie OK, a trzy razy złapał mnie radar. To było trochę szokujące. W Polsce nawet jak radar stał, to te 20 km było dopuszczone. Mandaty były bardzo małe, jak za parkowanie. Ale sam fakt, że ktoś musi wysłać dokument, a papier i wysyłka kosztują, więc nie wiem czy to w ogóle opłacalne. Niemiecki „Ordnung” jest znany nie tylko w Polsce, ale chyba na całym świecie. Czasami jest on moim zdaniem aż do przesady” – przyznał.

Źródło: Deutsche Welle

 

REKLAMA